piątek, 9 listopada 2018

Urodzinowe śniadanie

7 listopada - to już tradycja - z okazji urodzin Pani Dyrektor w naszym Teatrze odbyło się uroczyste śniadanie. Przybywało gości z życzeniami i prezentami, a jedne tematy pociągały za sobą kolejne. Maciej opowiadał o wzruszających momentach w trakcie zajęć z cyklu "Kulturalny autyzm", pojawił się także temat niedawnych Spotkań Teatralnych i "Krótkiej historii o wilkach i kozach". Wymieniano doświadczenia, dotyczące pracy z dziecięcymi i młodzieżowymi grupami teatralnymi, dzielono się wrażeniami z premiery "Blaszanego bębenka" we wrocławskim Capitolu, padło także nazwisko Krystiana Lupy. Opowiadano o różnicach w mentalności Polaków i Francuzów, odmiennych charakterach psów i kotów i tym, w jaki sposób artystycznie można wykorzystać topolę. Jubilatka wspominała próby z Teatralną Grupą Wielozadaniową i pracę na planie filmu "Triumf ducha", w żartobliwy sposób nawiązała także do jednej ze scen "Dyskretnego uroku burżuazji". Z racji tego, co na stole (m.in. ciasto ze śliwkami, śledzie, różne rodzaje mięs i kultowe już pieczarki) nie mogło zabraknąć kwestii kulinarnych (jak zrobić dobry majonez, z czego składa się masa w cieście, upieczonym przez Kasię). Dowcipami raczyła wszystkich Bernadeta Ćwierzyk, również Maciej nie pozostawał w tyle, od czasu do czasu puentując coś w jedyny w swoim rodzaju sposób.

niedziela, 4 listopada 2018

Spotkania Teatralne - dzień piąty

Maciej Wojtyszko to teatralny specjalista od biografii - pisał już m.in. o Michale Bałuckim ("Całe życie głupi"), spotkaniach Sławomira Mrożka z Witoldem Gombrowiczem ("Dowód na istnienie drugiego"), Stanisława Wyspiańskiego z Józefem Piłsudskim ("Chryje z Polską"), Karola Marksa z Fryderykiem Engelsem ("Narodziny Fryderyka Demuth") i Katarzyny Wielkiej z Denisem Diderotem ("O rozkoszy"). "Bóg, ja i pieniądze" - tytuł monodramu autorstwa Macieja Wojtyszki zawiera tylko kilka tematów, które zostają poruszone w spektaklu, a każdy z nich mógłby stanowić materiał na kolejne przedstawienie. Maria w dziesięciu scenach-rozmowach z panią Elą z warzywniaka, wspomina życie w PRL-u (występy w studenckim teatrze, wakacje w Bułgarii), ale opowiada także o tym, co tu i teraz: niełatwej doli nauczyciela, polskiej słabości do alkoholu, postrzeganiu osób starszych, związanych z wiekiem chorobach, tragicznych weekendach na polskich drogach, mierzeniu się z rolą teściowej oraz babci. Każda z sekwencji zawiera bardzo wyraźną puentę, a cała ta słodko-gorzka mieszanka podlana jest typowym dla tego autora erudycyjnym sosem i budującą nastrój muzyką Bolesława Rawskiego (mam tu na myśli zwłaszcza opowieść o Wigilii oraz scenę finałową).

Hanna Bieluszko w roli emerytowanej nauczycielki jest niezwykle wiarygodna. Wierzy się jej, gdy bohaterka żartuje z wyglądu synowej lub stwierdza, że za czas spędzony na długich przerwach powinni jej przyznać Virtuti Militari. Mamy świadomość, że wie, o czym mówi, gdy recytuje fragment "Podziękowania" Wisławy Szymborskiej, "Przesłania Pana Cogito" Zbigniewa Herberta lub sonetu Mikołaja Sępa-Szarzyńskiego, wspomina o Tadeuszu Boyu-Żeleńskim, Konfucjuszu czy Świętym Augustynie. Kibicujemy jej, gdy rozkwita pod wpływem uczucia i współczujemy w finale. Wielka rola w ważnym przedstawieniu.

piątek, 2 listopada 2018

Spotkania Teatralne - dzień czwarty

"Trudny przypadek Jula Waldeckiego" to czwarta premiera mysłowickiego Teatru Podtekst (poprzednie tytuły to "Między nami dobrze jest" Doroty Masłowskiej, "Cukier Stanik" Zyty Rudzkiej i "W małym miasteczku"). Widać, że bliskie jest im groteskowe widzenie świata. Nie inaczej jest w przypadku spektaklu, zaprezentowanego czwartego dnia Spotkań Teatralnych.

Ci, którzy śledzą mniej lub bardziej uważnie rodzimą politykę, bez trudu znajdą w przedstawieniu odniesienia do osób i zdarzeń, znanych z telewizji lub prasy. Dużą wartością mysłowickiego spektaklu jest to, że mimo satyrycznego zabarwienia w żadnym momencie nie staje się on kabaretem. Sporo tu natomiast trafnych obserwacji na temat męki twórczej (padają znane nazwiska).

Reżyserujący "Trudny..." Michał Skiba przypomina zapomnianą dzisiaj prawdę - teatr to konwencja. Nic więc dziwnego, że grająca Matkę Róża Brzeska jest rówieśniczką wcielającego się w tytułową rolę Macieja Pytla. Gra jednak w tak wiarygodny sposób, że natychmiast o tym zapominamy. Postaci kreślone są grubą kreską. Kinga Ursoń gra Kaśkę, dziewczynę bohatera, która właśnie od niego odchodzi, Radosław Myszka - Ryśka, cierpiącego wiecznie na brak gotówki brata, a Michał Młyński - Marka, mającego słabość do środków psychoaktywnych kolegę. W kogo wcielają się Patrycja Kawa i Maja Nowak - nie zdradzę, by nie psuć przyjemności tym, którzy spektaklu jeszcze nie widzieli. Tytułowy bohater przypomina Allana Felixa z "Zagraj to jeszcze raz, Sam", ale może się kojarzyć również z Obłomowem. Niezwykłe, jak wiele sensów można zmieścić między dwoma parami drzwi, kanapą i stolikiem.

Spotkania Teatralne - dzień trzeci

Trzeci dzień Spotkań Teatralnych upłynął również pod znakiem lokalnych akcentów. Na scenie Sali Teatralnej w swoim spektaklu dyplomowym zaprezentowali się studenci krakowskiej Szkoły Aktorskiej SPOT - wśród nich Joanna Płonka i Kamil Bzukała, muzykę skomponował natomiast Aleksander Brzeziński. Próżno szukać dramatu "Miłość szuka mieszkania" Jerzego Jurandota w "Komediach" z roku 1974 - rzecz ukazała się dopiero cztery lata temu. Wówczas sięgnął po ten wystawiany w czasie wojny tekst Jan Naturski i Teatr Ekipa (na grudzień planowana jest premiera w nieco zmienionej obsadzie w Teatrze WARSawy).

Dużo w krakowskim przedstawieniu krzyków, biegania i trzaskania drzwiami. Widz ma wrażenie, jakby oglądał "Mayday" albo "Wieczór kawalerski". I bardzo dobrze, i tak ma być, i o to chodzi. W końcu "Miłość szuka mieszkania" to komedia. Specyficzna, bo jej akcja dzieje się w getcie. Autor nie epatuje horrorem - tylko od czasu do czasu wzmianka o tyfusie, konfiturze z buraków czy godzinie policyjnej przypomina, gdzie się znajdujemy.

Ada w wykonaniu Zuzanny Batki wypada blado, ale nie ma w tym winy aktorki czy reżysera - ta postać po prostu tak została napisana (wierzy się natomiast w prawdziwość uczucia między bohaterką i jej mężem Mundkiem, granym przez Dominika Buksę). Zresztą, trudno wyjść zwycięsko z konfrontacji z temperamentną Stefcią (Magdalena Kuźnik). Warto wspomnieć, że bohaterki reprezentują odmienne charaktery, a aktorki - różne typy fizyczności. Rozkoszna, wprost do schrupania jest pełna ekspresji Sylwia Sokołowska jako Niusia, która szybciej mówi niż myśli. Od pierwszych sekund na scenie przykuwa uwagę Judyta Jakubińska w roli Gospodyni - bardziej wyciszona niż pozostali wykonawcy. Joanna Płonka jako panna Sara pojawia się tylko przez chwilę, ale ma możliwość zaprezentowania swoich możliwości wokalnych. "Bzyku" to prawdziwy żywioł - gra będącego nieustannie na lekkim rauszu pijaka Józia bez zataczania się czy bełkotania i autentycznie śmieszy. Zapamiętuje się także przebojową piosenkę, którą brawurowo wykonuje w duecie z Sylwią Sokołowską. Zapadają w pamięć role Macieja Pierzchały ("człowiek pracy", jeden z lokatorów Gospodyni) i Tomasza Zielińskiego (Zylberman), grane bez uciekania się do sposobów mówienia rodem ze szmoncesów.

 "Miłość szuka mieszkania" to świetnie zrobione przedstawienie. Z humorem, który wciąż bawi i finałem, który na długo zostaje w pamięci.




poniedziałek, 29 października 2018

Spotkania Teatralne - dzień drugi

Drugi dzień tegorocznych, XXVII Spotkań Teatralnych, był dla nas szczególny. 25 października na scenie zadebiutowała grupa teatralna Niebieskie Żarówki, złożona z dzieci, uczęszczających na prowadzone przez Kasię i Maćka zajęcia z cyklu "Kulturalny autyzm". Odbywające się od trzech lat zajęcia od roku miały formę warsztatów teatralnych, a ich efektem jest właśnie zaprezentowana w czwartkowy wieczór "Krótka historia o wilkach i kozach". Inspiracją do stworzenia tej etiudy był żartobliwy, absurdalny wiersz Agnieszki Frączek "Scenka z thrillera". Kasia, pisząc scenariusz, rozbudowała pewne wątki, stworzyła sytuacje i postaci, których w wierszu nie ma, dodała także kilka bliskich swojemu sercu tematów. Ostatecznie powstała na wskroś teatralna (konflikt), nawiązująca do tradycji bajki zwierzęcej opowieść z ważnym przesłaniem. W trakcie premierowego wieczoru wszyscy zagrali jak rasowi artyści - mam tu na myśli zarówno aktorów dziecięcych, jak i mamy (Sylwia Kaszuba i Joanna Sobieniowska). Mówili tak, że słychać ich było nawet w ostatnich rzędach, wspaniale wydobywali zawarte w tekście intencje, a publiczność znakomicie reagowała na obecne w dialogach akcenty humorystyczne. Nad tym, by w odpowiednich momentach pojawiała się muzyka oraz cisza czuwał Maciej (należy wspomnieć, że specjalnie do spektaklu nagrał pewien odgłos), natomiast oprawa plastyczna jest dziełem Julii. Zarówno scenografia, jak i charakteryzacja oraz kostiumy dalekie były od dosłowności - operowały sugestią, pozostawiając przestrzeń dla wyobraźni widzów.

Drugą część wieczoru wypełniły prelekcje Agnieszki Augustynek i Katarzyny Korlackiej. Pierwsza z nich w swoim wystąpieniu m.in. za pomocą dwóch filmów spróbowała przybliżyć zebranym, jak odbierają świat osoby z autyzmem, mówiła także, w jaki sposób każdy z nas może im pomóc, zaznaczyła również, że autyzm to stan, a nie choroba (ponieważ wciąż nie znamy jego przyczyn). Druga z prelegentek, będąc pod ogromnym wrażeniem dopiero co obejrzanego spektaklu, wyraziła nadzieję, że przedstawienie uda się zaprezentować w jak największej liczbie szkół (nie tylko integracyjnych) w naszym mieście.

piątek, 5 października 2018

Nowy spektakl "Groszków"

Dżin zaklęty w lampie już jest. Scenariusz w opracowaniu na scenie. Cała ekipa zwarta i gotowa do podróży w stronę orientu. Przed nami ALEBABA I ROZBÓJNICZKI!
Gorąca herbata, gorące temperamenty w sam raz na zimową premierę!


wtorek, 2 października 2018

"Piraci" w grudniu po raz ostatni

Nasze spektakle dla dzieci cieszą się niesłabnącą popularnością. Wczoraj "Piraci" w godzinach przedpołudniowych pojawili się po raz ostatni. Pożegnanie z tytułem jeszcze przed nami (6 grudnia o godzinie 17.00).
Serdecznie zapraszamy!
Zapisy grup prowadzi sekretariat.
Spektakl połączony jest z lekcją teatralną, dobraną do wieku widowni. Podczas części edukacyjnej konkurs z drobnymi nagrodami:)
Przy okazji uchylamy rąbka tajemnicy: w nowym sezonie interpretacja znanej baśni. Szczegóły jednak będziemy zdradzać stopniowo.



poniedziałek, 1 października 2018

Nowy sezon

Z sali teatralnej dobiegają dźwięki piosenek z "Piratów". Ostatnią okazją, by przeżyć fascynującą morską przygodę, będzie przedstawienie, które zaprezentujemy 6 grudnia o 17.00. Aktualnie Basia pracuje z "Groszkami" nad kolejnym spektaklem i już niebawem zabierze małych i dużych widzów w kolejną egzotyczną podróż. Wieczorami na korytarzach naszego Teatru można usłyszeć największe polskie przeboje. To znak, że próby do jesiennej odsłony "Piosenki Odkopanej" pod wodzą Macieja idą pełną parą. Cały czas pracujemy także nad widowiskiem "Sztuka mi nie wystarcza" (scenariusz i reżyseria: Ewa Sałużanka) z okazji stulecia odzyskania przez Polskę niepodległości. W tym miesiącu ruszyliśmy z nowym projektem edukacyjno-ekologicznym "Smog w klatce", prowadzonym przez Kasię, Basię i Maćka - finał w listopadzie. Jesień to również wyjątkowy czas w Galerii Sektor 1 - w tym roku kolejny Art Tranzyt zbiega się z dwudziestoleciem istnienia prowadzonej przez Leszka i Monikę instytucji. Październik upłynie więc pod znakiem artystycznej okupacji galerii przez studentów i absolwentów Wydziału Sztuki Mediów warszawskiej ASP, koncertów (m.in. Krakow Improvisers Orchestra) i spotkań autorskich (z niezależnym reżyserem o pseudonimie Lethargus oraz Leonem Tarasewiczem). W drugiej połowie października tradycyjnie zapraszamy na kilkudniowe święto teatru, czyli "Spotkania Teatralne". Będą warsztaty dla dzieci, nasze premierowe produkcje oraz spektakle gościnne (goście bliżsi i dalsi). Jednym słowem - jak to mówi Marlena - "będzie się działo!".

niedziela, 27 maja 2018

Frywolny dialog

Jakiś czas temu w naszym Teatrze można było usłyszeć następującą rozmowę:

KOLEŻANKA 1:

To Piotrek najpierw weźmie Ciebie, a potem mnie...

KOLEŻANKA 2 (wykorzystując dwuznaczność sformułowania):

Myślałam, że od młodszej zacznie...

KOLEŻANKA 1 (podchwytując konwencję):

A właśnie, że nie - od bardziej doświadczonej!

czwartek, 24 maja 2018

Goście, goście czyli "Rozmowy zamiejscowe"

Miło nam zakomunikować, że pierwszym przystankiem na trasie projektu "Rozmowy zamiejscowe" było nasze miasto i nasz Teatr (wspólne warsztaty stanowiły pokłosie owocnej pracy podczas III NieKongresu Animatorów Kultury). Poniedziałkowe warsztaty otworzyła dyrektor Centrum Kultury Teatru Sztuk, Ewa Sałużanka. Witając zebranych, podkreślała, jak ważne dla naszej instytucji jest budowanie wspólnoty. Zaznaczyła także, iż wierzy, że w dzisiejszych czasach, gdy tak bardzo odczuwalny jest brak braterstwa, płaszczyzną do tworzenia jedności może być kultura. Następnie głos zabrał dyrektor Goethe-Institut Christoph Bartmann, który przybliżył uczestnikom w kilku słowach genezę projektu, zaprezentowano także krótki film, podsumowujący warsztaty, które odbyły się w Poznaniu w dniach 9-11 kwietnia.

Warsztaty rozpoczęły się od miejskich kalamburów, mających na celu wstępne poznanie się (uczestnicy pochodzili z jedenastu miast w Polsce, naszą instytucję reprezentowali Basia, Kasia, Maciej i Dominik). Maria Wrzos-Meus, dyrektor Miejskiego Ośrodka Kultury im. Zbigniewa Herberta w Pabianicach, w swoim rebusie przypomniała, że w tym właśnie mieście powstała część zdjęć do "Ziemi obiecanej". Natalia Baranowska (kiedyś śpiewająca w zespole Iowa Super Soccer, później wokalistka i współzałożycielka grupy Natalie Loves You) z Mysłowickiego Ośrodka Kultury narysowała oczywiście gitarę, na równie obrazowe skojarzenie postawił Maciej Zygmunt z Regionalnego Instytutu Kultury w Katowicach. Po tę metaforę Katowic sięgnęła również Basia, rysując Jaworzno jako miasto, leżące między smokiem wawelskim z prawej i filiżanką, stojącą na spodku z lewej. Uczestnicy zastanawiali się nad tym, co to znaczy, że w średniej wielkości miastach inaczej tworzy się kulturę. Zwracano uwagę na takie elementy, jak bliskość, łatwość i szybkość zbudowania marki oraz kojarzenie instytucji z konkretnymi osobami, ale także, o czym mówiła Basia, mniejszą skłonność do eksperymentu. Prowadzący warsztaty Artur Celiński drążył temat, dopytywał, stawiał kontrowersyjne tezy, prowokując do dyskusji. Pierwszą część warsztatów zakończył test wiedzy o życiu, mimo żartobliwych akcentów poruszający ważne kwestie (co jest miarą sukcesu wydarzenia kulturalnego, co z pewnością nie jest tego typu wydarzeniem, kim jest publiczność).

Drugą część wypełniły rozważania na temat tego, jak zaradzić istniejącemu kryzysowi. Uczestniczki z bibliotek w Jaworznie i Chrzanowie mówiły o spadku czytelnictwa, a panie z Mysłowickiego Ośrodka Kultury - o luce pokoleniowej (co zrobić, by młodzież uczęszczała do domów kultury?). Dominik zwrócił uwagę na to, że brak zainteresowania książką to tylko jeden z objawów poważniejszej choroby, jaką jest kryzys intelektualny. Pojawiła się także koncepcja, że kryzys, paradoksalnie, może być czymś pozytywnym i mobilizować do działania. Uczestnicy mówili również, jak wyobrażają sobie przyszłość swoich miast i miasto swoich marzeń. Kasia opowiadała o większej aktywności mieszkańców w dzielnicach, Maciej stworzył koncepcję centrum, do którego przybywają ludzie z miejsc ościennych, by zakosztować wyższej kultury.

W trzeciej części uczestnicy mówili o tym, co rozumieją pod pojęciem "projekt, oparty na dźwiękach" (okazało się, że wcale nie musi on dotyczyć jedynie muzyki), odnosząc się do istniejących już inicjatyw, a także proponując nowe pomysły. Opowiedzieli także, jak wyobrażają sobie współpracę z kuratorem, kuratorem artystycznym i artystą w ramach projektu. Warsztaty zakończyły się podsumowaniem oraz ankietą, w której zebrani pisali o tym, co im się podobało, co ich zaintrygowało oraz co polecają na przyszłość. 

piątek, 18 maja 2018

Zagadka

Do pokoju instruktorów, w którym siedzi Basia, zagląda Dyrektor Muzeum Miasta Jaworzna.

PRZEMYSŁAW DUDZIK:

Szukam Stolicznej.

BASIA:

?

PRZEMYSŁAW DUDZIK:

Stolicznej, czyli Stołecznej.

BASIA:

?

PRZEMYSŁAW DUDZIK:

Uli Warszawskiej.

BASIA (ze śmiechem):

Aaa, teraz rozumiem. Powinna być w foyer.




środa, 16 maja 2018

Zwierzę

Maciek zagląda do pracowni plastycznej, gdzie Julia siedzi nad świeżo wydrukowanymi materiałami Fundacji "Koty z Kociej".

MACIEK:

Co tam masz za zwierzę?

JULIA (z uśmiechem, robiąc aluzję do swojego nazwiska):

Zwierzę to ja jestem!

MACIEK (ze śmiechem):

A to to ja wiem!

niedziela, 13 maja 2018

Piosenka prawdziwie odkopana

Co chciała potrzymać Maćkowi pani, siedząca w pierwszym rzędzie, jaki środek przepisał pewien lekarz mężczyźnie, choremu na kaszel i kim był "Smolik na <<T>>"? Odpowiedzi na te pytania poznali ci wszyscy, którzy pojawili się w czwartkowy wieczór na kolejnej (tym razem wiosennej), już dwudziestej czwartej, odsłonie "Piosenki Odkopanej", której niesłabnąca popularność niezmiennie zdumiewa, ale przede wszystkim ogromnie cieszy jej twórców.  Bilety, które rozchodzą się w ciągu godziny, publiczność, zajmująca każdy metr kwadratowy sali teatralnej i śpiewająca wszystkie teksty - tak jest od początku, nie inaczej było i tym razem. W czwartkowy wieczór usłyszeliśmy kilka utworów prawdziwie odkopanych. Na początku zabrzmiało "Wiosna majem wróci" Filipinek, a później "Piosenka wiosenna" z repertuaru Wolnej Grupy Bukowina, "Szedł chłopiec ze swoją dziewczyną" Łucji Prus (kompozycja Macieja Małeckiego z tekstem Williama Szekspira w przekładzie Czesława Miłosza), "Nie mijaj wiosno" Beaty Andrzejewskiej i "Moja Julio" Partity. Bernadecie Ćwierzyk przypadły w udziale dwa przeboje Katarzyny Sobczyk ("O mnie się nie martw", "Biedroneczki"), które wykonała z aktorskim zacięciem (znaczące były trzy męskie imiona,  pojawiające się w drugiej zwrotce). Martyna Pluta to marka sama w sobie, w czwartek znów mogliśmy rozkoszować się skalą i barwą jej głosu ("Diabeł i raj" Maryli Rodowicz). Marek Długopolski potwierdził po raz kolejny, że bardzo dobrze czuje się w Krainie Łagodności, śpiewając "Piosenkę wiosenną", przypomniał także "Wołanie przez ciszę" Universe (zapowiadając utwór, Maciej wspominał lidera zespołu i swojego przyjaciela, Mirosława Bregułę). Grający na gitarze basowej Krzysztof Przeniosło - specjalista od piosenek miłosnych - zaprezentował "Byle było tak" oraz "Kiedy znów zakwitną białe bzy", budząc owacyjną reakcję każdej z siedzących na widowni pań (podobnie było, gdy Jerzy Liszka śpiewał "Najwięcej witaminy" i "Moja Julio"). Wreszcie - subtelnie obecny Maciej, którego zapowiedzi stanowiły integralną część piosenek (przykładowo "To był świat w zupełnie starym stylu" poprzedziła refleksja na temat tego, jak wyglądały relacje międzyludzkie jeszcze trzy lub cztery dekady temu, a "Dzięcioła i dziewczynę" - dociekania, o co chodzi w tekście K. I. Gałczyńskiego). Gdy pomysłodawca cyklu i kierownik muzyczny wziął do ręki gitarę i zagrał "W domach z betonu", każdy mógł usłyszeć to jedyne w swoim rodzaju brzmienie, tak dobrze znane choćby z filmu "300 mil do nieba". Nie zabrakło gości i niespodzianek - Zuzia zagrała na flecie poprzecznym fragment "Wiosny" Skaldów, a Agatka opowiedziała dowcip-zagadkę ze "Zwierzogrodu". Należy także odnotować, że czwartkowy koncert był debiutem Doroty, która dołączyła do śpiewających pań. Debiutem niezwykle udanym - 10 maja rudowłosa wokalistka w bardzo interesujący sposób zinterpretowała wspomnianą już wcześniej piosenkę-symbol Martyny Jakubowicz, wykonała również "Nie mijaj wiosno". O to, żeby wszystko było elegancko widać i słychać, zadbali w "bocianim gnieździe" jak zwykle Kamil i Tomek. Kolejny koncert zapewne jesienią.

poniedziałek, 30 kwietnia 2018

"Pisklaki w reflektorach" po raz kolejny

Kolejna edycja autorskiego projektu Basi rozpoczęła się 5 marca zajęciami z Elżbietą Gorzką-Kmieć. Dotyczyły one kwestii, związanych ze scenariuszem w teatrze dziecięcym. Autorka "Piratów", "Urodzin Czerwonego Kapturka" czy "Wróbelka" już na wstępie podkreśliła, że w pracy z dziećmi najważniejsze jest określenie wyraźnych granic. Z młodym aktorem trzeba umówić się na sygnał i w zależności od tego, czy wykonawca jest słuchowcem, wzrokowcem czy kinestetykiem, za każdym razem będzie on inny. Może być to odliczanie, klaśnięcie czy dzwonek, znakomicie sprawdza się także pacynka z pozytywką. Nigdy nie należy podnosić głosu. Warto pamiętać również o nagrodzie (żółty klocek może symbolizować złoty medal). Autorka "Królewny Śnieżki i pięciu krasnoludków" zaproponowała uczestniczkom różne rodzaje ćwiczeń. Przenoszenie w duecie gazet bez użycia dłoni sprzyja bliskości i rozluźnieniu, "Potwory" uczą współpracy grupowej, wcielanie się w rolę chomika, pilnującego swoich skarbów - refleksu, a działania z liną - kreatywności. Bardzo ważna jest także rozgrzewka, stąd takie ćwiczenia, jak "Bomba" czy "Rakieta". Ostatnie tego dnia zadanie, w trakcie którego jedna z uczestniczek wcielała się w rolę sklepikarza, chcącego sprzedać... krokodyla (pozostałe panie były klientkami), za sprawą improwizacji zaprowadziło uczestniczki w rejony, które zaskoczyły nie tylko je same, ale i autorkę "Dobrego uczynku skrzatów".

14 marca prowadzone przez siebie zajęcia Paweł Sowa rozpoczął od pytań o dotychczasowe doświadczenia i oczekiwania. Nie zabrakło działań fizycznych (m.in. pompko-brzuszki czy leżenie krzyżem i powtarzanie "siała baba mak") oraz ćwiczeń dykcji (wierszyki o tacie, czytającym cytaty z Tacyta, perypetiach Szczepana Szczygła z Górnych Bystrzyc, trzech cytrzystkach z wytrzeszczem oczu i trzech Czechach, idących ze Szczebrzeszyna do Szczecina). Przekornie - wszak warsztaty dotyczyły pracy z głosem - reżyser "Teraz wszystko robią z betonu", "Dziób w dziób" i "Kto tam?" zaproponował ćwiczenie, polegające na przejściu przez scenę w milczeniu (rodzaj postaci miał określać jedynie ruch). W efekcie zobaczyliśmy złodzieja, zakonnicę, miłośniczkę zakupów i Charliego Chaplina.

Finałowym (25 kwietnia) akcentem tej edycji były poprowadzone przez Basię warsztaty, poświęcone scenografii w spektaklu dla dzieci. Prowadząca jako najlepszy strój dla wykonawców polecała czarne legginsy i czarną koszulkę, ale zaznaczyła, że nie jest to dogmat. Przypomniała, że kostium musi być przede wszystkim wygodny. Dziecko musi czuć się w nim swobodnie, a nie zastanawiać co chwilę, czy jakiś element nie odpadnie (należy wystrzegać się tektury). Powinno się także unikać malowania twarzy (w myśl zasady „mniej znaczy więcej”). Podobnie sytuacja wygląda z maskami - mimika jest bardzo istotna, głos powinien docierać do widzów. Należy wystrzegać się dosłowności. Aktor, grający bociana, wcale nie musi mieć dzioba, który może się przekrzywić, odpaść albo zrobić komuś krzywdę. Podobnie odtwórczyni roli lisa może wystąpić w czarnym stroju, mając na szyi jedynie rudy szalik z frędzlami, będący na przykład kitą. O przestrzeni trzeba myśleć nie tylko płasko, ale także w głąb i wzwyż – sytuacja będzie bardziej atrakcyjna dla widza, jeśli akcję rozegramy na przykład na trzech różnych poziomach: podłodze, krześle i drabinie. Warto również łączyć plany (z przodu sceny mamy tzw. żywy plan, a w głębi – teatr miniaturowy). Co do ruchu - jeśli na scenie mamy gonitwę, jak ognia należy unikać biegania w kółko (najlepiej niech to będą różne kierunki).
Warto pamiętać o kubiku, który jest przedmiotem, stwarzającym nieograniczone możliwości scenograficzne. Najlepsze są jednak proste rekwizyty: drabiny, krzesła, kije, szczotki, miski, sznurki, poduszki, chustki. Znakomicie sprawdzają się także takie przedmioty, jak stare gazety, szary papier, fizelina, agrowłóknina, koce termiczne, pianka pod panele, folia malarska i tiul. Należy ograniczyć ilość użytych materiałów (3-4 rodzaje struktur materiałowych). Drzewo na scenie może być zarówno palem, owiniętym szarym papierem, jak i parasolką na stojaku, z której zwisają zielone, jednorazowe reklamówki lub kartki z zielonymi odciskami dłoni. Po części teoretycznej przyszedł czas na praktykę. Uczestniczki, mając do dyspozycji m.in. pastele, klej do styropianu i błyszczący papier samoprzylepny stworzyły na scenie kostiumy dla bohatera wiersza Juliana Tuwima "Słoń Trąbalski" i jego żony. 


czwartek, 19 kwietnia 2018

Casting

"Czas nas uczy pogody", "Dni, których nie znamy", "Mamona", "W dobrą stronę" czy "Wstaję" - to tylko niektóre z piosenek, dobiegających w poniedziałek zza drzwi naszej sali teatralnej. 16 kwietnia w naszym Teatrze miał miejsce casting do widowiska "Sztuka mi nie wystarcza" (autorką scenariusza i reżyserem jest Ewa Sałużanka), którego premiera odbędzie się w Dniu Narodowego Święta Niepodległości. Jurorzy poszukiwali osób uzdolnionych wokalnie, aktorsko i ruchowo, więc kandydaci mieli za zadanie przygotować fragment tekstu (wiersz lub proza), piosenkę z polskimi słowami i układ choreograficzny. Z racji charakteru widowiska recytowano "Polskę" i "Pieśń o żołnierzach z Westerplatte" K. I. Gałczyńskiego, śpiewano "Biały krzyż", "Syberiadę" i "Miasto", ale nie tylko. Zabrzmiały także takie piosenki, jak "Czy ten pan i pani", "O mnie się nie martw", przebój Violetty Villas "Józek" czy "Szyba" z musicalu "Metro". Jeśli chodzi o poezję, w poniedziałkowe popołudnie usłyszeliśmy mniej znany wiersz Zbigniewa Herberta "Piosenka o zamieraniu", "Elzę" Louisa Aragona, "Ździebełko-Ciepełko" Jonasza Kofty, "Dobrą radę" Andrzeja Waligórskiego, "Wędrówkę" Danuty Wawiłow, "Na zdrowie" i "Tren XI" Jana Kochanowskiego, "Sonet" Adama Asnyka oraz "Bajeczkę o osiołku" Aleksandra Fredry. Co do prozy, rozpiętość była ogromna: od "Oskara i pani Róży" Erica-Emmanuela Schmitta i "Pompona w rodzinie Fisiów" Joanny Olech, skończywszy na "Dzienniku panicznym" Rolanda Topora. Tańczono natomiast do takich przebojów, jak "Sorry" Halsey i "Someone Like You" Adele. 21 śmiałków musiało również zmierzyć się z zadaniami, jakie postawili przed nimi jurorzy. Kandydaci mieli przekonać jury, że za drzwiami sali teatralnej szaleje pożar, tupać niczym rozzłoszczone dziecko, za pomocą tekstów, które przygotowali, wyrażać rozmaite intencje, zaimprowizować monolog na zadany temat i, przechodząc bez słów przez scenę, wcielić się w rolę księżniczki i żebraczki lub trzech krasnoludków. Kto wystąpi w listopadowym widowisku? We wtorek wszystko będzie jasne.

poniedziałek, 16 kwietnia 2018

Wspaniali rodzice


Kiedy spojrzymy na zdjęcia, widzimy radość i satysfakcję nie tylko z grania, ale także z chwil, które czekały zespół Groszki tuż po kolejnym spektaklu, zagranym 15 kwietnia w niedzielne popołudnie. Dlaczego był taki nadzwyczajny? A to dlatego, że Grupa Teatralna Groszki świętowała właśnie nieoczekiwane osiągnięcie: pierwszą nagrodę na Rybnickim Dziecięcym Festiwalu Teatralnym "Przestrzeń Wyobraźni". Jako grupa z zaledwie pięcioletnim stażem stanęliśmy do rywalizacji z doświadczonymi teatrami dziecięcymi. Tym razem okazało się, że to nasz spektakl "Piraci" ogromnie porywa publiczność. Na tablicy festiwalowej, gdzie można było zamieszczać opinie, roiło się wręcz od pochwał i zachwytów. Festiwal sprzyjał temu, bo dobra atmosfera rozprzestrzeniała się już od wejścia. Nigdy nie nastawiamy się na nagrody, dlatego też zawsze dobrze się bawimy, gdy nie ma presji stanięcia na podium. Potoczyło się jednak dodatkowo sprzyjająco - nie dość, że nagroda, to jeszcze pierwsza! Tryumf ten postanowili uświetnić rodzice. Mama Gosi - Olga Tulej - zrobiła zaskakujący i przy okazji PYSZNY tort! Przyjrzyjcie się, proszę, jaki jest wymowny! Piętnaście postaci w kotle to cytat, choć ciut przerysowany (pochodzi z naszego scenariusza). Bohaterowie bowiem, będąc na bezludnej wyspie, natrafiają na wygłodniałych kanibali. Zaś tutaj, przy torcie, każdy mógł odszukać i skonsumować swojego ludzika! Za pizzę i sponsorów od wypełniania naszych brzuszków odpowiadał tata Emmy - Łukasz Michael. Wiele zawdzięczamy rodzicom dzieci naszego zespołu. Są z nami i bardzo nas wspierają. To są naprawdę wspaniali rodzice! 







Nasi tam byli!

Nasz Teatr - w osobach Kasi i Basi - został zaproszony do wzięcia udziału w III NieKongresie Animatorów Kultury, który odbył się w Poznaniu w dniach 9-11 kwietnia. Jego celem jest m.in. stworzenie nowego stylu opowiadania o animacji kultury i to, by animatorzy przemówili własnym językiem. Tej edycji (dwie poprzednie miały miejsce kolejno w Warszawie i Libiążu) przyświecało hasło "Siła współpracy", a zapoczątkowała ją otwarta debata pod takim właśnie tytułem, dotycząca relacji między "kulturotwórcami" i samorządowcami. Przedstawiciele władz lokalnych podpisali także Samorządową Kartę dla Kultury, określającą zasady współpracy między animatorami a włodarzami i wskazującą na płynące z tego obustronne korzyści. W trakcie tych trzech dni odbywały się projekcje filmów, pokazy spektakli i oprowadzenia kuratorskie, ale trzon stanowiły warsztaty, a spektrum poruszanych tematów było bardzo szerokie. Czy animator jest artystą czy rzemieślnikiem? Jaki jest sens ewaluacji? Czy i kiedy konflikt w zespole może stanowić wartość? W jaki sposób zorganizować festyn, by bawił, uczył, integrował i inspirował? Jaką rolę w społeczności lokalnej pełni muzeum, biblioteka czy dom kultury? Jak stworzyć relację z publicznością? Czy istnieje sztuka poza galerią? W jaki sposób pracować z wolontariuszami? Jak włączyć w obieg kultury cudzoziemców i osoby z niepełnosprawnością wzroku? W jaki sposób instytucje kultury funkcjonują na wsiach i w małych miastach i czy animacja może stać się narzędziem zarządzania zmianą społeczną? W trakcie trzech kwietniowych dni szukano odpowiedzi na wyżej wymienione pytania, a czas, spędzony w Poznaniu, zaowocował wymianą doświadczeń i znalezieniem nowych inspiracji.






piątek, 2 marca 2018

Jeunesses Musicales - dzień czwarty

Kto z nas nie zna takich przebojów z repertuaru Voo Voo, jak ''Łobi Jabi'', ''Flota zjednoczonych sił'', ''Nim stanie się tak jak gdyby nigdy nic'', ''Moja broń'' czy ''Bo Bóg dokopie''? Wszystkie one zabrzmiały w niedzielny wieczór w czasie występu Wojciecha Waglewskiego i Mateusza Pospieszalskiego, wieńczącego XXXVI Dni Muzyki ''Jeunesses Musicales''. Oprócz nich niezwykle licznie zgromadzona na widowni sali teatralnej publiczność usłyszała również promujący najnowszy album Voo Voo ''7'' ''Piątek'', ''Chromolę'' z nagranej wspólnie z synami ''Męskiej muzyki'' i znajdującą się na ścieżce dźwiękowej filmu Bogusława Lindy ''Jasne błękitne okna'' ''Piosenkę męską z głosem ludzkim''. Wojciech Waglewski zapowiadał kolejne piosenki z charakterystycznym dla siebie dystansem i autoironią, wspominał także swoje poprzednie występy w budynku "Sokoła" (m.in. z Voo Voo i Osjanem). Mateusz Pospieszalski zmieniał saksofony i z każdego z nich wydobywał całą gamę emocji - instrument dławił się szlochem, krzyczał ze złości i zanosił się śmiechem. Muzyk zaprezentował także technikę śpiewu gardłowego. Napiszę wprost: są artyści, których chociaż raz w życiu powinno się zobaczyć i posłuchać. Wojciech Waglewski i Mateusz Pospieszalski są jednymi z nich.

Jeunesses Musicales - dzień trzeci

W trakcie Dni Muzyki nie może zabraknąć akcentu lokalnego. W tym roku był nim benefis naszego przyjaciela, wybitnego gitarzysty, twórcy muzyki filmowej - Macieja Talagi. Spotkanie, prowadzone przez Jacka Gąsiora, miało formę przesłuchania. "Oskarżony" mówił o tym, co jako uczeń robił w pracowni chemicznej, czyje utwory grał w szkolnej szatni i do jakiego słynnego zespołu chciał wstąpić po skończeniu edukacji. Wspominał kompozytorów, z którymi miał okazję współpracować (Wojciech Kilar, Henryk Mikołaj Górecki, Zbigniew Preisner, Michał Lorenc, Jan A. P. Kaczmarek), koncerty z Orkiestrą Ósmego Dnia i swoją pierwszą gitarę. Zdradził, kim był tajemniczy mężczyzna z kielnią i rękawicami, który pojawił się na ich występie w Queen Elizabeth Hall i jaki zespół był ich supportem, gdy grali w amsterdamskim klubie Paradiso. Muzyczną część trzygodzinnego spotkania otworzył pochodzący z filmu Macieja Dejczera "Bandyta" transowy, ekstatyczny i pełen przestrzeni "Taniec Eleny", zagrany w składzie: Robert Bielak (skrzypce), Roman Jońca (gitara basowa), Jacek Maliszczak (instrumenty perkusyjne), Maciej Talaga (gitara) i Jacek Talaga (gitara). Klimat rodem z Krainy Łagodności stworzyli Roksana Jarzynka i Wojciech Brzeziński, śpiewając ''Piecyk'', a po chwili aktor Teatru Ateneum przełamał nastrój rubasznym ''Chomikiem''. Wspaniale zabrzmiał ''River Phoenix'', w którym partię saksofonu zastąpiły skrzypce, co nadało kompozycji Aleksandra Brzezińskiego nowych barw. Nie zabrakło gości - Janusz Hryniewicz zaprezentował swój przebój o miłości ''Duchy", Jan Wojdak wykonał ''Nie szkoda róż" (piosenka połączona była z wręczeniem Maciejowi bukietu) i "Biały latawiec", a Krystyna Możejko-Andryszczyk - "Dworcowego bezdomnego", "Odpłynęłam..." i "Z niewysłanego listu". Mówiąc o "Piosence Odkopanej", nie mogło zabraknąć życzeń i prezentu (kapodaster) od Marka Długopolskiego, "Miłości" (tekst Baczyńskiego zaśpiewał Jerzy Liszka) oraz kawału, opowiedzianego przez Bernadetę Ćwierzyk. Basia Janyga na ten wyjątkowy wieczór wybrała swój utwór "Wnioski" oraz "Powiedz, że, powiedz, jak" z repertuaru Grażyny Łobaszewskiej i tradycyjnie zachwyciła zebranych skalą swojego głosu. 11 listopada ubiegłego roku Prezydent Paweł Silbert obiecał, że dojdzie do skrzyżowania gryfów i słowa dotrzymał - w trakcie benefisu wspólnie z bohaterem wieczoru i Romanem Jońcą zagrał na gitarze "Ucieczkę", temat z filmu "300 mil do nieba". Adam Andryszczyk powiedział, że wierzy, iż data 24 lutego 2018 roku będzie dla naszej miejscowości równie ważna, jak dzień, w którym Jaworzno uzyskało prawa miejskie. W tych słowach nie ma ani odrobiny przesady.

poniedziałek, 26 lutego 2018

Jeunesses Musicales - dzień drugi

W piątek na dworze był mróz, ale w naszej sali teatralnej panowała gorąca atmosfera, a wszystko to za sprawą Kraków Street Band. Finaliści Must Be The Music zagrali m.in. ''Flip, Flop & Fly'', ''Whisky In The Jar'' z repertuaru Thin Lizzy, a także ''The Catch'' oraz ''Wheels Are Spinning'' - utwory z mającej ukazać się niebawem płyty. Tego wieczoru śpiewał nie tylko wokalista Łukasz Wiśniewski, ale także gitarzysta Tomasz Kruk (kapitalne wykonanie ''Old Dan Tucker'') i grający na saksofonie Tomasz Drabik. "Ośmiu wspaniałych" zachwyciło poczuciem humoru (zapowiedzi lidera, fragment "(Meet) The Flintstones'' The B-52's w jednym z utworów), scenicznym luzem  i wirtuozerią.

Jeunesses Musicales - dzień pierwszy

Ania Bratek występowała w Teatrze Sztuk w maju 2015 roku - śpiewała wtedy z zespołem theCore. Tegoroczne, XXXVI Dni Muzyki, zainaugurowała jako liderka grupy MÓW. Wokalistka, wspomagana wokalnie przez grającą także na fortepianie Agę Derlak, śpiewała o tym, by nie ulegać złudzeniu, że słabość to coś złego. Przypominała, że gdy przeżywamy trudne chwile, dobrze mieć kogoś, kto nas wysłucha, przytuli, popłacze lub po prostu pomilczy z nami. Prosiła, by pielęgnować w sobie dziecięcy zachwyt światem, nie dać się brakowi nadziei i pamiętać, że po każdym potopie pojawia się słońce. Możliwość zaprezentowania swojej biegłości mieli także towarzyszący wokalistce muzycy - w jednym z utworów Patryk Zakrzewski wykonał popisowe solo na perkusji, a wstęp do ''Ciężaru'' na kontrabasie zagrał Mateusz Szewczyk. Zaprezentowane w czwartkowy wieczór piosenki, dialogując ze sobą, tworzyły spójną opowieść. W jednym z utworów Ania Bratek śpiewa, że nie jest duszoznawcą, ale nie wierzcie jej - to przesadna skromność.

wtorek, 30 stycznia 2018

Zwiastun "Piratów"

4 marca o godzinie 17.00 w Teatrze Sztuk odbędzie się uroczysta premiera spektaklu "Piraci". Zapraszamy! 

"Nasz Kapitan grzmi jak burza
Tocząc prochu pełną beczkę
Że najłatwiej być piratem
Kiedy jest się... małym dzieckiem"

Tak brzmią słowa jednej z piosenek. 

Marzenia, bunt i dziecięce wnioski. Równie ważne dla dzieci, jak i dla dorosłych. Zwłaszcza rodziców. Co chodzi po głowie, gdy ma się 6-11 lat? Sam się, widzu, przekonaj! 





czwartek, 25 stycznia 2018

Już szant żeglarskich słychać śpiew

Statek już gotowy, jeszcze ostatnie szlify i czas popłynąć w rejs. Ahoj, przygodo! Niestraszne nam oceany, rekiny i ośmiornice! Śpiewają dzielni marynarze. Trzeba mocnej zaprawy, bo... popłyniemy na dalekie lądy, spotkamy wygłodniałych kanibali...

Jakie jeszcze przygody?

Zapraszamy 4 marca o godzinie 17.00 do Teatru Sztuk!




niedziela, 21 stycznia 2018

"Piraci"

4 marca o godzinie 17.00 "Piraci" wypływają na wody oceanu występów. Bardzo serdecznie zapraszamy na pełną wyobraźni przygodę!

Zespół Teatralny Groszki w Teatrze Sztuk w Jaworznie

Reżyseria: Barbara Wójcik-Wiktorowicz

Muzyka: Agnieszka Olszańska

Zespół: czternaścioro wspaniałych Groszków:)


niedziela, 7 stycznia 2018

Strych

Jakie jest Wasze pierwsze skojarzenie ze słowem ''strych''? Pewnie - jak pisał Jerzy Ficowski - ''cmentarzysko rupieci, miejsce zesłania starych gratów''. Jednak w naszym Teatrze to właśnie tam kryją się cudowności, przy których bledną nawet te opisane w "Wyprzedaży teatru". Lubię to miejsce, a także zapach garderoby, poszczególnych pracowni, przytulny (pół)mrok korytarza za sceną, gdzie aktorzy zrzucają swoją prywatność i stają się postaciami. I to, że patrząc przez okno pokoju instruktorów, na ścianie pobliskiej Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej można zobaczyć wykonany drukowanymi literami napis ''pekińczyk''.

wtorek, 2 stycznia 2018

Ulubiona powieść Basi

Czy wiecie, jaka jest ulubiona powieść Basi? Pewnie myślicie, że to coś z literatury dziecięcej lub młodzieżowej. Prawda jest jednak inna. Z pewnością będziecie zaskoczeni. Oddajmy głos Basi:

Miałam piętnaście lat, gdy czytałam "Pachnidło. Historię pewnego mordercy" po raz pierwszy. Ta mroczna opowieść zrobiła na mnie tak ogromne wrażenie, że latami do niej wracałam. Była dla mnie tak fascynująca i teatralna, że nawet napisałam na jej podstawie scenariusz. Mało tego: sama chciałam zagrać głównego bohatera! Skróciłam jednak wątek jedynie do sfery fascynacji, więc zniknął konflikt. Teraz myślę, że może to dobrze, że nie pokazałam tego nigdy na scenie. 

Wybór tej powieści kontrastuje z tym, co robię na co dzień, ale kontrast wydaje się być w życiu czymś naturalnym. Podam przykład: dwukrotnie miałam okazję spotkać Józefa Szajnę i sama byłam zaskoczona, że ten prywatnie niezwykle pogodny człowiek tworzy tak trudne i bolesne dzieła. Gdy stawiałam pierwsze kroki w teatrze, moje autorskie, studenckie spektakle były określane mianem pozytywnych i refleksyjnych. W jurorskich rozmowach pytano mnie, gdzież konflikt. Tymczasem ja robiłam je intuicyjnie i tak, jak mi serce dyktowało. Uważałam, że wokół jest wystarczająco dużo konfliktów, by nie musieć zajmować się nimi jeszcze dodatkowo na scenie. Mówiłam sobie: "Pokazuję to, co czuję, to, czego mi w życiu trzeba''. Nie studiowałam reżyserii, ale z czasem zrozumiałam, na czym ów konflikt w dramacie polega. Żyłam w świecie teatru (brat - aktor we Wrocławskim Teatrze Pantomimy im. H. Tomaszewskiego, mąż - aktor i współtwórca od tamtych studenckich lat). Współpracowałam blisko dwadzieścia lat z Ogólnopolskim Festiwalem Teatrów Dziecięcych ''DZIATWA'' w Łodzi. Uczestniczyłam w wielu analitycznych rozmowach twórców, instruktorów, pedagogów i artystów. Pracuję także na profesjonalnych scenach jako scenograf i miałam okazję uczyć się teatru dziecięcego od zawodowych reżyserów w teatrach lalkowych (m.in. Stanisław Ochmański, Grzegorz Kwieciński, Czesław Sieńko). Pracy z dzieckiem uczyli mnie moi wspaniali wykładowcy z ASP - Wydziału Edukacji Wizualnej (prof. Wiesław Karolak, prof. Ireneusz Kawecki), ale to nie tak, że tematyką dziecięcą zainteresowałam się dopiero na studiach. Temat ten nosiłam w sobie od najmłodszych lat. Zawsze chciałam ilustrować książki dla dzieci, marzyłam również o zostaniu przedszkolanką. Będąc w podstawówce, prowadziłam u nas w bloku teatrzyk. Sąsiad udostępnił nam suszarnię i bardzo nas wspierał - zawieszał kurtynę, znosił fotele samochodowe, by publiczność miała na czym usiąść. Ja zaś zajmowałam się werbowaniem koleżanek do grania i dziecięcych widzów.

W życiu wolę zajmować się problematyką dziecięcą, ponieważ jest barwna i pełna fantazji, ale także dlatego, że wierzę, iż teatr może nieść dla małych aktorów i dla nas widzów wiele pożytku, a za tym i dobro, którym można obdarować jak czerwonym sercem:)