„Urodzinki”, najnowszy spektakl Grupy Teatralnej „Niebieskie
Żarówki”, podczas premierowego wieczoru publiczność po prostu
chłonęła. Widzowie bezbłędnie odczytywali każdy najdrobniejszy
nawet akcent humorystyczny, a na kolejne pojawiające się na scenie
niespodzianki reagowali okrzykami zaskoczenia. Siła tego spektaklu
tkwi w kilku elementach składowych. Pierwszym z nich jest
inspirowany wierszami Danuty Wawiłow scenariusz autorstwa Kasi
Pokuty (również opieka artystyczna). Rzecz, dodajmy, świetnie napisana. Historia jest
konsekwentnie budowana, jedna scena logicznie wynika z drugiej, a
każda jednocześnie stanowi zamkniętą całość, zakończoną
wyraźną puentą. Nasi młodzi aktorzy wspaniale panują nad rymem i
rytmem, mówią donośnie i wyraźnie, kontrolują intonację, a
także pamiętają o intencjach oraz reakcjach. Brzmiące w
scenariuszu niezwykle naturalnie dialogi dzieci z "Niebieskich Żarówek" podnoszą na jeszcze wyższy poziom - w pewnym momencie zapominamy,
że jesteśmy w teatrze. Na scenie pojawiają się także mamy:
Sylwia Kaszuba i Joanna Sobieniowska (kogo grają, nie zdradzę, zapraszam na spektakl). Kostiumy autorstwa Julii
Ptasznik, podobnie, jak miało to miejsce w przypadku „Krótkiej
historii o wilkach i kozach”, jedynie delikatnie zaznaczają
charakter postaci (dodatkową zabawę dla widzów stanowiło
wyłapywanie smaczków w detalach). Julia stworzyła również piękną
scenografię i fantastyczne rekwizyty, z których każdy zostaje w
przedstawieniu wykorzystany. Dodać należy koniecznie, że dźwięki,
które słyszymy w spektaklu, to zasługa Macieja Talagi.
Jednym
słowem: „Urodzinki” to znakomita okazja, by posłuchać pięknego
języka, obejrzeć pełną uroku historię i najzwyczajniej w świecie
się wzruszyć.