piątek, 15 lutego 2019

"Hydrozagadka" po raz kolejny

24 lutego nasi widzowie będą mieli kolejną - po znakomicie przyjętej premierze - okazję, by zobaczyć najnowszą produkcję grupy teatralnej "Nazwa in Progress".

Przeniesienie scenariusza na deski teatralne niezwykle rzadko kończy się powodzeniem. Jeśli dodać do tego, że mamy do czynienia z tak specyficznym tekstem, jak "Hydrozagadka"... Paweł Sowa i jego aktorzy wyszli jednak z tego starcia zwycięsko. Reżyser usunął z tekstu - nieczytelne dla młodego widza -  fragmenty o Wicherku czy Centralnym Domu Towarowym, zachował natomiast absurdalny humor (np. scena z Taksówkarzem na przejeździe kolejowym) oraz dowcipy rodem z "Misia" Barei. Zawarte w filmie żarty z wszechobecnego w PRL-u alkoholizmu czy równie powszechnego lekceważenia przepisów BHP w jaworznickim spektaklu stają się czymś w rodzaju przypomnienia oczywistych prawd (jednocześnie brak w tym jakiegokolwiek dydaktyzmu). Konia z rzędem temu, kto wyłapie wszystkie zawarte w przedstawieniu odniesienia popkulturowe oraz użyte konwencje. Brawo za posunięcie obsadowe, dotyczące Doktora Plamy (relacja z Maharadżą Kaburu nabiera dodatkowego smaku), brak dosłowności (pojedynek z Marynarzem) i umiejętnie budowaną za pomocą światła przestrzeń kolejnych scen. Jaworznickie przedstawienie jest znakomicie obsadzone: Kacper Matusik jest idealnym odtwórcą roli Jana Walczaka, warszawskiego Clarka Kenta (ważne, że gdy bohater zmienia się w Asa, również aktor gra zupełnie inaczej), a Sargis Davtyan to wymarzony Maharadża. Laura Kamińska zapada w pamięć jako Kwiaciarka, Aleksandra Grzesik w roli "Malutkiej" jest wprost do zjedzenia , a Kacper Staszek (Taksówkarz) i Piotr Knapik (Marynarz) bawią do łez. Paweł Hajdecki (Profesor Milczarek) znakomicie sobie radzi z naukowym żargonem, by po chwili - równie wiarygodnie - wcielić się w diametralnie odmiennego Pana Jurka. Powstała uniwersalna historia o walce dobra ze złem, spektakl, na którym świetnie będą się bawić zarówno dzieci, jak i wychowana na przygodach Avengersów młodzież czy dorośli, pamiętający film z roku 1971. A wszystko to okraszone pięknymi kostiumami Julii, pomysłową, minimalistyczną scenografią Basi i choreografią autorstwa Kasi Nieużyły (m.in. fantastyczna scena przylotu Maharadży).