niedziela, 27 września 2020

"Pisklaki w reflektorach" - spotkanie pierwsze

 

 25 września miała miejsce kolejna odsłona autorskiego projektu Basi Wójcik-Wiktorowicz „Pisklaki w reflektorach”. Zajęcia prowadziła Monika Adamiec – pełna pozytywnej energii osoba wielu talentów (reżyseruje, śpiewa, jest aktorką i instruktorem teatralnym). Wśród uczestniczek były zarówno takie, które brały udział w poprzednich edycjach, jak i debiutantki. Podobnie było ze stopniem teatralnego zaawansowania oraz oczekiwaniami (z jednej strony ogólne, czyli poszukiwanie inspiracji, z drugiej szczegółowe – pisanie scenariuszy).  

Monika Adamiec zaprosiła uczestniczki na wyprawę w świat dźwięków. Leżąc na podłodze z zamkniętymi oczami, panie miały za zadanie skupić się na odgłosach, dobiegających z sali teatralnej i spoza niej, by później stworzyć z nich historię. Niesamowite, jak te same dźwięki (kroki, stukot krzesła, ziewanie) mogą wywoływać różne, nierzadko bardzo odległe skojarzenia – od wizyty u babci i poranka na wsi po zagładę dinozaurów oraz cichą zbrodnię.

Nie zabrakło ćwiczeń aktorskich, które można wykorzystać w pracy z dzieckiem. Było chodzenie i bieganie po całej sali, a kontekst determinował rodzaj ruchu – zapadanie się w piasku, poruszanie się po tafli lodu lub, dla odmiany, metalowej płycie, rozgrzanej jak piec hutniczy.

Niezwykle inspirujące było ćwiczenie, zatytułowane „Idą goście na wystawę”. Trzeba było wykazać się nie lada refleksem, by w sekundę przestać normalnie chodzić i zmienić się w dinozaura, kaczkę, turlającą się beczkę, piłkę, samochód rajdowy, koparkę, węża, grzeczne i niegrzeczne dziecko, rybę oraz gwiazdę filmową.

„Stopklatka” stanowiła ćwiczenie na intuicję – chodziło o wyrażenie za pomocą gestu i mimiki emocji, stanu. Okazało się, że łatwo pokazać złość, miłość, kamień, mamę albo zatłoczony tramwaj, ale w jaki sposób zilustrować tak abstrakcyjne pojęcie, jak poświęcenie?

Pojawił się także blok ćwiczeń, dotyczący emisji dziecięcej. Była więc piosenka, w trakcie której trzeba było maszerować, głośno śpiewać, jednocześnie ilustrując ruchem to, o czym mowa, indiańskie okrzyki oraz zadania, zatytułowane „Mysz myje dom” i „Mysz przyjmuje gości” - lokalem gryzonia były nasze usta, a nim samym – język. Podczas pokazywania za pomocą jamy ustnej pierogów ruskich, pieczeni oraz otwierania i zamykania piekarnika śmiechu było co niemiara.

Monika Adamiec udzielała praktycznych wskazówek, ostrzegała także przed zagrożeniami. Polecała książki, które ją inspirują (autorstwa m. in. Danuty Wawiłow, Joanny Furgalińskiej i Edwarda Leara), pokazywała również, w jak prosty sposób można stworzyć kostium, rekwizyt, instrument oraz lalkę teatralną. Baniak po wodzie mineralnej stawał się bębnem, a opakowanie z bombonierki z naciągniętymi na nie gumkami recepturkami brzmiało jak gitara basowa. Okazało się, że z najzwyklejszej w świecie chusteczki higienicznej można zrobić baletnicę oraz pięknego łabędzia (kiedy lalki zaczęły się poruszać w niebieskim świetle przy dźwiękach utworów Erika Satie, przypominało to słynną scenę z „Podwójnego życia Weroniki”). Swoją wiedzą i doświadczeniem dzieliła się także obecna na warsztatach Elżbieta Gorzka-Kmieć, która pracującym nad spektaklami uczestniczkom udzielała konsultacji reżyserskich. W piątek w trakcie sześciogodzinnych zajęć uczestniczki otrzymały w formie wspaniałej zabawy olbrzymi zastrzyk inspiracji. Pokonywały także swoje ograniczenia, przełamywały opory i odkrywały zdolności, z których dotychczas nie zdawały sobie sprawy.

piątek, 24 lipca 2020

Warsztaty teatralne - dzień piąty


Ostatni dzień zajęć rozpoczęliśmy od rozgrzewki. Rozruszane zostały szyja, barki, biodra, kolana i kostki. Po rozgrzaniu kończyn przyszedł czas na aparat mowy. Dzieci mierzyły się w łamańcami językowymi, a w sali teatralnej zaroiło się od szeleszczących głosek. Nie zabrakło masażu przy dźwiękach Mozarta – zarówno rękawicami sensorycznymi, jak i woreczkami (ćwiczenie o nazwie „Pralnia”). Następnie uczestnicy, jedynie za pomocą gestów, starali się zobrazować czytane na głos opisy snów (historie opowiadały między innymi o pobycie na obcej planecie, wspinaczce po niezwykle wysokich schodach i spotkaniu z UFO). Ćwiczeniem pantomimicznym było także wykonywane w parach zadanie o mówiącej wszystko nazwie „Rzeźba i rzeźbiarz”. Na finał tradycyjnie zabrzmiał utwór "September".



Warsztaty teatralne - dzień czwarty


W trakcie czwartkowych zajęć było miejsce zarówno na „Taniec części ciała” (w rytm przeboju „Dancing Queen”), jak i na masaż rękawicami sensorycznymi przy dźwiękach 21. koncertu fortepianowego W. A. Mozarta (wybór muzyki był nieprzypadkowy, melodie autorstwa austriackiego kompozytora działają stymulująco na mózg). Bogato reprezentowane były również ćwiczenia pantomimiczne: przejście przez strumyk po kamieniach, spacer po oblodzonej drodze, noszenie tacy ze szklankami, chodzenie po polu minowym, przejście wąską drogą (z obu stron przepaść, a środkiem idą ludzie), wspinanie się na skałę, wiązanie krawata, nawlekanie igły na nitkę, otwieranie prezentu oraz próba schwytania i zapakowania do worka jadowitego węża. Prawdziwy podziw budzi, w jak kreatywny sposób każdy z uczestników potraktował to zadanie. W czwartek pojawiły się także ćwiczenia, które dzieci same zaproponowały.



Warsztaty teatralne - dzień trzeci


Środowe zajęcia rozpoczęły się tradycyjnie od poprowadzonej przez Kasię rozgrzewki. Głowa, szyja, biodra, kolana – żadne partia ciała nie została pominięta. Następnie przyszła pora na ćwiczenie o nazwie „Nietypowe powitanie” - witali się ci, którzy tego dnia pili wodę, herbatę, jedli na śniadanie płatki i jechali samochodem. Śmiechu było co niemiara w trakcie kolejnego działania – dzieci witały się za pomocą… części ciała (kolan, pleców, łokci itd.). Ciała uczestników odgrywały także ważną rolę w innym ćwiczeniu, gdzie kolejne części ciała „ożywały” i żyły swoim własnym życiem (ręka, noga, brzuch, a nawet język), a po chwili tańczyło już całe ciało. Podobnie, jak miało to miejsce w ciągu dwóch minionych dni w ruch poszły rękawice sensoryczne (a wszystko to przy dźwiękach muzyki relaksacyjnej i szumu morskich fal).




Warsztaty teatralne - dzień drugi


Wtorek rozpoczął się tradycyjnie od rozgrzewki aparatu mowy: było zwijanie języka w trąbkę, wydawanie ustami odgłosu stukotu końskich kopyt o bruk, naśladowanie końskiego parskania i liczenie zębów językiem. Pojawiły się takie ćwiczenia, jak „Rama”, „Lustro” czy „Dyrygent i chór”. W pierwszym z nich – z udziałem tytułowego rekwizytu - uczestnicy pozowali, tworząc wymyślony przez siebie obraz. Były więc dzieła, które można by nazwać „Hawajska tancerka”, „Kawaler z kotem” i „Pan z gazetą”. W „Dyrygencie i chórze” natomiast, ćwiczeniu na mięśnie przepony, dzieci, zgodnie z gestami Kasi, raz ciszej, raz głośniej powtarzały słowa wyliczanki „Siała baba mak”. Kasia zaproponowała ćwiczenia na refleks (jak najszybsze odrzucenie do drugiej osoby kolorowego woreczka i powiedzenie jego koloru) i koordynację ruchową (chodzenie po dyskach sensorycznych z woreczkami w obu dłoniach i na głowie). Pojawiło się także działanie o nazwie, zapożyczonej ze skeczu Monty Pythona, polegające na tym, że każdy z uczestników musiał wymyślić sobie specyficzny krok. Chodzili więc po scenie między innymi lunatyk, tyranozaur i zombie. Podobnie, jak poprzedniego dnia, pisk radości wywołało pojawienie się rękawic sensorycznych. Zwieńczeniem wtorkowych zajęć były, podobnie, jak w poniedziałek, pląsy w rytm piosenki zespołu Earth, Wind & Fire.






Warsztaty teatralne - dzień pierwszy


Pierwszego dnia warsztatów teatralnych dla dzieci autystycznych z Grupą „Niebieskie Żarówki”, prowadzonych przez Kasię, w ramach rozgrzewki mięśni twarzy pojawiły się ćwiczenia, znane doskonale z „Lata Niebieskich Żarówek”: malowanie ust od środka językiem czy masaż piąstkami policzków i czoła. Jednak trzon zajęć stanowiły działania, związane ze zmysłami, dlatego też wykorzystaliśmy rękawice, stworzone przez Julię, plansze autorstwa Kasi oraz kolorowe dyski. Rękawice sensoryczne w trakcie odbywającego się w parach rodzic-dziecko masażu zrobiły prawdziwą furorę. Jeśli chodzi o plansze, to niesamowite, jak rozmaite skojarzenia mogą wywoływać posiadające różne faktury zwyczajne przedmioty, kiedy człowiek zamknie oczy i posługuje się jedynie zmysłem dotyku. Papier ścierny przypomina wówczas elektryczny pilnik do stóp, patyki – poroże jelenia albo szprychy w rowerze, sztuczne futerko – sierść lamy lub alpaki albo pokrowce na siedzenia w samochodzie. Kapsle stają się foremkami do muffinek, gąbki do naczyń – poduszeczkami na igły, podkładki pod meble – klawiaturą komputera i kalkulatora lub podeszwą traperów, zastygnięty klej na gorąco – obrusem albo pajęczyną, a sklejone ze sobą kolorowe słomki – fletnią Pana lub dmuchanym materacem. W trakcie spacerów po dyskach sensorycznych dzieci bezbłędnie odgadywały umieszczone na nich kształty, nie zabrakło stymulacji dotykowej również bez rękawic (różne rodzaje masażu: „igiełki”, „pajączki”, „karate”, „ugniatanie ciasta”). Do zmysłów odwoływało się również inne z ćwiczeń – dzieci w zamkniętymi oczami wsłuchiwały się w odgłosy z sali i te, dobiegające z zewnątrz, by po chwili powiedzieć, co słyszały. Na koniec miał miejsce taniec radości w rytm przeboju „September”.




piątek, 17 lipca 2020

Warsztaty edukacyjno-plastyczne - dzień piąty


Warsztaty edukacyjno-plastyczne, prowadzone przez Fundację „Koty z Kociej”, odbywały się w ramach zadania publicznego Jaworzno Miasto Kotów III na zlecenie Urzędu Miasta w Jaworznie. Nic więc dziwnego, że ostatniego dnia zajęć temat prac brzmiał właśnie „Jaworzno Miasto Kotów”. Dzieci pracowały zarówno zespołowo, jak i indywidualnie, używając wszystkich technik, znanych z poprzednich czterech dni. W rezultacie kartony zapełniły się miejscami, które bez trudu rozpozna każdy mieszkaniec naszego miasta, mimo iż niektóre z nich – stosownie do tematu – zmieniły nieco swoje pierwotne nazwy. Połączenie różnych technik, a więc i faktur dało niesamowity efekt.

Warsztaty edukacyjno-plastyczne - dzień czwarty


Czwartego dnia zajęć każdy z uczestników mógł stworzyć z puszki po kociej karmie swój niepowtarzalny organizer. Mógł on służyć zarówno im, jak i idealnie nadawał się na prezent dla mamy (na przykład na kosmetyki lub pędzle do makijażu). Kasia przypominała, że każdy pomysł jest dobry (wszystko jest kwestią wrażliwości i wyobraźni), ostrzegała także, by uważać na ostre krawędzie puszek. W ruch poszły nie tylko gazety, klej i zwykły oraz samoprzylepny papier kolorowy, ale również włóczka. W efekcie zwierzaki miały różne wyrazy pyszczków, a niektóre wręcz ludzkie rysy twarzy.

Warsztaty edukacyjno-plastyczne - dzień trzeci


W środę dzieci tworzyły koty w sweterkach z włóczki. Sama Kasia przyznała, że wycięcie kształtu zwierzęcia z kartonu nie należy do najprostszych zadań, ale, jak zaznaczyła, ma to swój cel – chodzi o doskonalenie sprawności dłoni. W rezultacie koty miały różne wyrazy pyszczków (niektóre mrugały do oglądającego) oraz rozmaite stroje – jeden prezentował się w kostiumie plażowym, a na sweterku innego pojawiło się serduszko. Wykorzystano także bibułę, której pojawienie się wywołało prawdziwy zachwyt u dzieci. Uczestnicy sami decydowali, ile kotów stworzą – wpływa na to miała między innymi grubość użytej włóczki. Kasia przypominała, jak ważne jest, by nie marnować materiałów, przybliżała także tajniki kocich zachowań (koty generalnie lubią ruch i poruszające się przedmioty, jeśli coś zrzucają, nie czynią tego ze złośliwości, tylko dlatego, że mają taką potrzebę gatunkową). Wszak to zajęcia nie tylko plastyczne, ale i edukacyjne.

Warsztaty edukacyjno-plastyczne - dzień drugi


Drugiego dnia warsztatów dzieci malowały farbami akrylowymi na płótnach portrety kotów - swoich lub wymarzonych. Zwierzaki różniły się wielkością, umaszczeniem, występowały pojedynczo lub w grupach, z reguły na tle pejzaży. Był niesamowity kot z gwiaździstym niebem za plecami, Kot z Cheshire, pojawił się nawet kot-superbohater. Niezwykłe, jak w ramach jednej techniki w odmienny sposób można ująć temat.

Warsztaty edukacyjno-plastyczne - dzień pierwszy


Pierwszego dnia warsztatów edukacyjno-plastycznych z Fundacją „Koty z Kociej” każdy z uczestników mógł na chwilę poczuć się architektem. W poniedziałek bowiem dzieci, pracując w grupach, projektowały idealne domy dla bezdomnych kotów. Taka forma zajęć sprzyjała integracji uczestników, którzy, nie znając się wcześniej, od razu znajdowali wspólne tematy. Nie było liderów, każdy dodawał coś od siebie, a najważniejsze były wyobraźnia i kreatywność. Rysując na czarnym kartonie pastelami i kredkami świecowymi, uczestnicy musieli pamiętać o uwzględnieniu wszystkich potrzeb zwierzaków, je same również należało przedstawić. Zajęcia, realizowane przez Fundację, odbywały się w ramach zadania publicznego Jaworzno Miasto Kotów III na zlecenie Urzędu Miejskiego w Jaworznie, nic więc dziwnego, że na wstępie Kasia przybliżyła dzieciom, na czym polega działalność organizacji.

piątek, 10 lipca 2020

Robótki artystyczne - dzień piąty


Ostatni dzień zajęć poświęcony był autoportretom i portretom. Podobnie, jak we wtorek obowiązującą techniką był kolaż – metoda pracochłonna, ale warto się natrudzić dla końcowego efektu. Kasia przypominała, że prace nie mają być realistycznym odwzorowaniem, więc w miejsce włosów może pojawić się na przykład znalezione w gazecie zdjęcie mchu. Tak jak wcześniej działaniom plastycznym towarzyszyły rozmowy o sztuce, a konkretnie – o dziełach Gustava Klimta, Fridy Kahlo, Leonarda da Vinci i Edvarda Muncha. Pojawiły się także inne tematy – perypetie stomatologiczne, upodobania kulinarne oraz kocie zachowania. Mimo jednej techniki w jej obrębie powstały odmienne prace – tak, jak różni są ich autorzy.









Robótki artystyczne - dzień czwarty


Czwartego dnia zajęć podstawowym tworzywem były wykorzystane w nieoczywisty sposób warzywa i owoce: cebula, czosnek, ziemniaki, kalafior, liście kalarepy i kapusty pekińskiej. Przekrojone na pół, pomalowane farbami akrylowymi i jako pieczątka odbite na papierze dały niezwykłe efekty. Cytryna stała się słońcem koloru morskiego, ziemniak jajkiem wielkanocnym, kalafior – drzewem z granatową koroną i brązowym pniem, a liść ozdobiły cztery pasy – każdy w innym kolorze – co upodobniło go do flagi. Niektóre kształty przypominały dzieciom meteoryty, a różnobarwne plamy kojarzyły się z klaunem lub kolorowym zwierzęciem. Kasia apelowała, by uczestnicy nie bali się korzystać z różnych materii, bo końcowy efekt zależny jest jedynie od ich wyobraźni, radziła także, jak w optymalny sposób korzystać z farb.












Robótki artystyczne - dzień trzeci


Trzeciego dnia zajęć podstawowym tworzywem wciąż pozostawał karton (należy pamiętać o recyklingowym wydźwięku robótek artystycznych), a uczestnicy tworzyli z niego kolorowe rozetki. Kasia krok po kroku pokazywała, jak powstaje taka dekoracja ścienna, a gdy sytuacja tego wymagała, również służyła pomocą. Podkreślała, że zajęcia te mają na celu nie tylko usprawnienie zdolności manualnych, ale posiadają również wymiar relaksacyjny. Poza tym świadomość, że samemu stworzyło się coś ładnego, co potem może ozdobić nasze pokoje, jest bardzo przyjemna. W swoich pracach dzieci stosowały bardzo interesujące zestawienia kolorystyczne, opowiadały także o swoich skojarzeniach (wycięte z kartonu kółka przypominały im pizzę lub frisbee, splątana włóczka – kałamarnicę, a kłębek w ciemnym kolorze – wielką oliwkę).





Robótki artystyczne - dzień drugi


Drugiego dna warsztatów każde z dzieci techniką kolażu tworzyło swoją mapę marzeń. Kartony zapełniły się więc opowieściami o ich pasjach i planach. Kasia tłumaczyła, że wycięte z gazety zdjęcie kota to zbyt proste rozwiązanie. Znacznie lepiej wyciąć jedynie zarys zwierzęcia, a szczegóły jego fizjonomii namalować pisakiem. Znając już nieco naszych uczestników i spoglądając na prace, można było z całą pewnością stwierdzić, która jest czyja – wiadomo, kto uwielbia muzykę, wirtualną rzeczywistość i dinozaury, kto spędza czas w towarzystwie książek i kotów oraz kogo pasjonuje historia sztuki.






wtorek, 7 lipca 2020

Robótki artystyczne - dzień pierwszy



Nadeszły wakacje, a wraz z nimi – robótki artystyczne w naszym Teatrze. W tym roku, z wiadomych przyczyn, w maseczkach i z zachowaniem stosownego dystansu, ale jak zawsze w wesołej i twórczej atmosferze. Z racji miejsca dzieci tworzyły maski teatralne. Były one jednak abstrakcyjne, niekonwencjonalne - uczestnicy, stosując różne techniki, mogli popuścić wodze fantazji. Materią, na której pracowali, był karton, który okazał się być bardzo wymagającym tworzywem. Prowadząca zajęcia Kasia przypominała, jak istotne jest ekonomiczne zarządzanie tym materiałem. Działaniom artystycznym, jak zawsze, towarzyszyły rozmowy na temat relacji z rodzeństwem, wspomnień z wakacji i tegorocznych planów. Dzieci opowiadały o zwyczajach swoich kotów, pasjach i tym, co ostatnio im się przytrafiło. Wykazały się także znajomością dziejów teatru oraz historii sztuki (padały między innymi takie nazwiska, jak Abakanowicz, Matejko, Mitoraj, Kusama, van Gogh, Dali i Pollock).






czwartek, 5 marca 2020

"Upalny dzień" znów na naszej scenie


6 marca, w ramach obchodów 75. rocznicy zakończenia drugiej wojny światowej, znów będzie można obejrzeć na naszej scenie spektakl „Upalny dzień” w reżyserii Dominika Sochy, a w wykonaniu jego oraz Macieja Pierzchały.

W scenie, otwierającej film „Obława” Marcina Krzyształowicza kapral „Wydra” prowadzi jeńca na egzekucję. W „Upalnym dniu” punkt wyjścia jest podobny, ale uzbrojony mężczyzna jest Niemcem. Obaj właśnie zatrzymali się w czasie pieszej drogi do wioski, gdzie chłopak ma zostać zabity. Skazani na siebie, zaczynają rozmawiać. Dowiadujemy się, co zrobił chłopak, co studiuje i jak ma na imię jego dziewczyna. Niemiecki żołnierz też o sobie opowiada. Jego opowieści o bezsensie wojny, głupocie dowódcy i zezwierzęceniu kolegów z oddziału przypominają to, o czym w reportażu „Mój warszawski szał” Włodzimierza Nowaka i Andżeliki Kuźniak mówił Mathias Schenk. Słońce grzeje niemiłosiernie, a wraz z temperaturą rosną emocje. Przypuszczamy, jak skończy się ta historia, ale w tym spektaklu nic nie jest oczywiste. Ten leśny thriller to prawdziwy emocjonalny rollercoaster.

Dominik to prawdziwy teatralny zawodowiec. Wystarczy jeden grymas lub spojrzenie, by w pełni oddać każdą z emocji Niemca. Ciekawym doświadczeniem jest oglądanie w roli jeńca wyciszonego, innego niż we „Wdowach” Macieja. Symboliczną scenografię stworzyła Julia. Jeśli chodzi o kostiumy i rekwizyty, wszystko jest odtworzone bardzo wiernie. W klimat spektaklu wprowadza też piękna muzyka w wykonaniu Maćka (dźwięki fortepianu, narastające niczym ulewa).

„Upalny dzień” to rodzaj teatru, który dzisiaj możemy oglądać coraz rzadziej – pozbawiony modnych efektów, oparty na dialogu, w którym ścierają się racje. Idealny na naszą scenę. W ciągu tych 80 minut nie poznajemy imion bohaterów, co sztukę Janusza Wasylkowskiego czyni jeszcze bardziej uniwersalną. Zmieniają się kroje i kolory mundurów, ale istota wojny pozostaje niezmienna.


poniedziałek, 24 lutego 2020

Jeunesses Musicales - dzień trzeci


Andrzej Sienkiewicz, Krzysztof Kott i Grzegorz Gorczyca, czyli trio Shires – podobnie, jak Waldemar Malicki czy Grupa MoCarta – stanowią zaprzeczenie tezy, że muzycy klasyczni są ludźmi pozbawionymi poczucia humoru czy fantazji. Wiedzą to wszyscy ci, którzy w niedzielny wieczór zasiedli w naszej sali teatralnej. Krzysztof Kott, grający na puzonie basowym, w dowcipny sposób skomentował dobiegający z widowni odgłos trzaskającego krzesła, zabawnie zapowiadał poszczególne utwory i z humorem opowiadał o Grzegorzu Gorczycy (fortepian) i swojej relacji z Andrzejem Sienkiewiczem (puzon tenorowy). Muzycy Orkiestry Symfonicznej Filharmonii Narodowej zadbali o to, by program koncertu był urozmaicony. Na początek zabrzmiały utwory Roberta Schumanna, kojarzące się z myśliwskimi hejnałami lub fanfarami, obwieszczającymi przybycie króla. Majstersztykiem było wykonanie „Rozmów małżeńskich” Carla Friedmanna, gdzie za pomocą dźwięków spróbowano oddać atmosferę kłótni małżonków. Jestem pewien, że niejeden z widzów, słuchając tematu z filmu „Lista Schindlera”, przypomniał sobie czarno-białe kadry reżyserowanej przez Stevena Spielberga opowieści o niemieckim przemysłowcu. Kiedy wybrzmiała ta niezwykle rzewna muzyka (przepiękny, finałowy moment, gdy milkną puzony, a gra jedynie fortepian), przyszedł czas na Dave’a Brubecka i jego „Danse Duet”. Wówczas każdy na widowni miał wrażenie, że nagle znalazł się w nowoorleańskim klubie, którego wnętrze wypełnia jazz. Jeśli dodamy do tego jeszcze Imre Kalmana i jego „Księżniczkę Czardasza”, to czegóż chcieć więcej?

Jeunesses Musicales - dzień drugi


Chyba żadna inna publiczność nie reaguje tak żywiołowo jak dzieci. Natychmiast wyrażają swój zachwyt lub dezaprobatę, komentują to, co dzieje się na scenie. I to właśnie najmłodsi stanowili lwią część naszej widowni w sobotni wieczór w trakcie koncertu piosenek Aleksandra Brzezińskiego „Fiołki w cukrze”.

22 lutego na scenie wystąpiła grupa wokalno-aktorska w składzie: Wiktoria Banasik, Marlena Budak, Kamil Bzukała, Tomasz Gędłek, Kamila Kurzeja, Zuzanna Lach, Joanna Pietrzyk, Martyna Pluta, Joanna Płonka, Sylwia Sarna, Klaudia Sedlaczek, Joanna Skalińska, Brigitta Wierzbik. Naprawdę trudno jest kogokolwiek wyróżnić, ponieważ każdy miał możliwość zaprezentowania swoich możliwości wokalnych i aktorskich. Wykonawcy funkcjonowali sprawnie niczym jeden organizm, a warto dodać, że każdy wcielał się w kilka postaci.

Kapitalna muzyka „Brzeziny” (różne muzyczne konwencje, „Pomidor” czy premierowe „Okulary” to murowane radiowe przeboje), mądre teksty z przesłaniem i piękna polszczyzna, pomysłowe, dalekie od dosłowności kostiumy, wspaniale pomyślany ruch sceniczny autorstwa „Bzyka” – to tylko niektóre z atutów „Fiołków w cukrze”. Dopełnienie tego, co działo się na scenie, stanowiły wyświetlane na ekranie animacje. Śpioch, drzemiący na gałęzi niczym koala, pan Hilary, widzący swoje odbicie w lusterku, pociąg, przejeżdżający obok ślimaka czy ilustracja do „Dwóch wiatrów” - rysunki Basi Wójcik-Wiktorowicz są małymi dziełami sztuki. Oglądając, warto zwrócić uwagę na to, jak ukazane zostały fizjonomie zwierzęcych postaci – zebra, żyrafa albo hipopotam (więcej nie zdradzę).

Tekst do tytułowego utworu napisała Ewa Sałużanka (część piosenek została skomponowana do spektakli w jej reżyserii). Oniryczna w klimacie kompozycja, mająca w sobie coś hipnotyzującego, otwiera koncert, stanowiąc zaproszenie do świata, w którym dziecięcego odbiorcę traktuje się poważnie.

niedziela, 23 lutego 2020

Jeunesses Musicales - dzień pierwszy


Od 28 lutego znów – tym razem w jednej z komercyjnych stacji telewizyjnych – będzie można oglądać serial o życiu i karierze Anny German. Na półkach w bibliotekach i księgarniach wciąż stoją takie pozycje, jak „Anna German o sobie”, „Tańcząca Eurydyka. Anna German we wspomnieniach” czy „Wróć do Sorrento?”. O swojej fascynacji „Białym Aniołem polskiej piosenki” postanowiła opowiedzieć także Brigitta Wierzbik, która w piątkowy wieczór z zespołem Art Music Trio zaprezentowała kilkanaście piosenek z repertuaru artystki.

Każdy, kto widział Brigittę na scenie (w „Beni Krzyku – królu żydowskich gangsterów”, z grupą Zipnotics lub na koncertach z okazji Dnia Kobiet), wie, że jest to osoba niezwykła. Jej ekspresja, barwa głosu, perfekcyjna dykcja, kontakt z publicznością i sposób poruszania się są niepodrabialne. Słuchając jej, każdy widz ma wrażenie, że śpiewa tylko dla niego. Nie inaczej było też 21 lutego. Figlarna (jak w „Weź mnie jak kota w worku”), żywiołowa („Cztery karty”), a po chwili refleksyjna („Chcę być kochaną”, „Skrzydlaty koń”, „Ballada o niebie i ziemi”, „Człowieczy los”, „Z wiatrem”). Śmiało można powiedzieć, że wykonania „Ożeń się, Johnny” nie powstydziłaby się sama Marlena Dietrich. Piątkowy koncert był świetnie skonstruowany, a zapowiedzi stanowiły integralną część każdej z piosenek. Wokalistka przefiltrowała te utwory przez swoją wrażliwość i stworzyła z nich własną, intymną opowieść. Na scenie towarzyszyli jej znakomici muzycy: Janusz Korczyk, Jarosław Mitoraj i Arkadiusz Wiech. Brzmienie akordeonu pierwszego z nich kojarzyło się z twórczością Astora Piazzolli lub piosenką francuską (w „Skrzydlatym koniu” wspomina się Montparnasse), drugi z artystów wzbogacał brzmienie swoją grą na basie, a grający na gitarze klasycznej „Bombel” jest autorem wszystkich aranżacji (melodia „Z wiatrem” przywodzi na myśl utwory Leonarda Cohena). Owacja na stojąco – w pełni zasłużona.

sobota, 1 lutego 2020

Nadchodzą Dni Muzyki


Nasz Teatr wprost kipi od dźwięków. Zależnie od tego, co słychać na korytarzach, można zorientować się, jakie zajęcia się odbywają. W galerii pod okiem Kasi Nieużyły uczestniczki tańczą m. in. w rytm „Dancing Queen” ABBY i „The best” Tiny Turner, a paniom z Jaworznickiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku w trakcie warsztatów tanecznych zawsze towarzyszy przebój Eurythmics „Sweet Dreams (Are Made Of This)”. Gdy na sali teatralnej rozlega się „September” Earth, Wind & Fire, to znak, że zajęcia mają właśnie „Niebieskie Żarówki”. Jeśli natomiast w tym samym miejscu brzmi „Sofia” Alvaro Solera, wówczas z całą pewnością ma tam miejsce ekspresja artystyczna w wykonaniu prowadzonej przez Marlenę dziewczęcej grupy tanecznej „Roszpunki”. Z odbiornika na portierni słychać polskie przeboje, a na piętrze rozlegają się dzwonki telefonów komórkowych – refren „If You Were A Woman (And I Was A Man)” Bonnie Tyler sąsiaduje z riffem, otwierającym „Seek and Destroy” Metalliki. Również w tym miesiącu dźwięki będą się pienić – a to za sprawą XXXVIII Dni Muzyki „Jeunesses Musicales”. 21 lutego obdarzona nieziemskim głosem Brigitta Wierzbik wspólnie z zespołem Art Music Trio zabierze widzów w świat piosenek Anny German. Kolejnego dnia szczególnie serdecznie zapraszamy na widownię dzieci - w trakcie koncertu „Fiołki w cukrze” zabrzmią piosenki z muzyką Aleksandra Brzezińskiego i tekstami Jana Brzechwy, Juliana Tuwima, Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, Wandy Chotomskiej, Mirona Białoszewskiego, Ewy Sałużanki, Agnieszki Frączek, Danuty Wawiłow oraz Joanny Papuzińskiej. A wszystko to w wykonaniu naszej grupy wokalno-aktorskiej, zwanej również "gromadą <<Brzeziny>>". Zwieńczenie lutowego święta stanowić będzie występ muzyków Filharmonii Narodowej. Andrzej Sienkiewicz, Krzysztof Kott i Grzegorz Gorczyca zadbają o to, by każdy z widzów znalazł coś dla siebie – zabrzmią utwory klasyczne (Robert Schumann, Fritz Kreisler, Carl Friedemann), operetkowe (Imre Kalman), jazzowe (Dave Brubeck, Brian E. Lynn, Michael Davis) i filmowe (John Williams). Serdecznie zapraszamy!

poniedziałek, 20 stycznia 2020

Robótki artystyczne - dzień trzeci

Nic sobie nie robiąc z Niebieskiego Poniedziałku trzeciego dnia zajęć dzieci - podobnie, jak miało to miejsce w czwartek i piątek -  pracowały z ogromnym entuzjazmem. Tym razem temat przewodni prac stanowiły prezenty z okazji Dnia Babci i Dziadka. Mogły to być portrety, autoportrety lub na przykład bukiety kwiatów. Jedna zasada pozostała niezmienna: podstawowym tworzywem były gazety. Spod rąk uczestników warsztatów wyszły więc babcie z bujnymi lokami, a także kot i pies. Łączono techniki - tak było m.in. w przypadku wizerunku jednej z babć (włosy z kolorowego kartonu) oraz łaciatego pieska na smyczy (sylwetka z gazet, natomiast pazury, łaty i pysk zostały narysowane pastelami). 

piątek, 17 stycznia 2020

Robótki artystyczne - dzień drugi

Drugi dzień zajęć upłynął pod znakiem tworzenia zakładek do książek. W ruch poszły więc pastele, cekiny, pomalowane na różne kolory patyczki do lodów oraz, podobnie, jak miało to miejsce dzień wcześniej, gazety. Niektóre z prac powstały z zastosowaniem wyłącznie jednej techniki (zakładka z dolarami), w przypadku innych uczestniczki łączyły kilka tworzyw (drzewo, banknoty, miasto, niebo, pejzaż tatrzański). Przyjemnie jest mieć coś niepowtarzalnego, wielka jest również satysfakcja, że zrobiło się to samemu. 

Robótki artystyczne - dzień pierwszy

Pierwszego dnia prowadzonych przez Kasię warsztatów upcyklingowych dzieci tworzyły miasto przyszłości, metropolię swoich marzeń. Praca, wykonana techniką kolażu, powstała z elementów, wyciętych z gazet. Były więc tam ptaki, żyrafy, żółwie, chmury, samochody, koty o fizjonomiach Julii Hartwig, Witolda Gombrowicza, Michała Żebrowskiego, Adama Michnika i  Michaiła Chodorkowskiego. Świeciło słońce o twarzy Teresy Torańskiej, a Magdalena Cielecka sąsiadowała z Marilyn Monroe. Nazbyt oczywistym rozwiązaniem byłoby wycinanie z prasy zdjęć budynków - domy w pracach zbudowane były z gazetowych kolumn. Nierzadko przybierało to formę surrealistycznego pejzażu, gdzie elementy umiejscowione zostały do góry nogami, ale przecież w mieście marzeń wszystko jest możliwe, a ograniczenia stawia jedynie wyobraźnia autorów prac.