Od 28 lutego znów – tym razem w jednej z komercyjnych stacji
telewizyjnych – będzie można oglądać serial o życiu i karierze
Anny German. Na półkach w bibliotekach i księgarniach wciąż
stoją takie pozycje, jak „Anna German o sobie”, „Tańcząca
Eurydyka. Anna German we wspomnieniach” czy „Wróć do
Sorrento?”. O swojej fascynacji „Białym Aniołem polskiej
piosenki” postanowiła opowiedzieć także Brigitta Wierzbik, która
w piątkowy wieczór z zespołem Art Music Trio zaprezentowała
kilkanaście piosenek z repertuaru artystki.
Każdy,
kto widział Brigittę na scenie (w „Beni Krzyku – królu
żydowskich gangsterów”, z grupą Zipnotics lub na koncertach z
okazji Dnia Kobiet), wie, że jest to osoba niezwykła. Jej
ekspresja, barwa głosu, perfekcyjna dykcja, kontakt z publicznością
i sposób poruszania się są niepodrabialne. Słuchając jej, każdy
widz ma wrażenie, że śpiewa tylko dla niego. Nie inaczej było też
21 lutego. Figlarna (jak w „Weź mnie jak kota w worku”),
żywiołowa („Cztery karty”), a po chwili refleksyjna („Chcę
być kochaną”, „Skrzydlaty koń”, „Ballada o niebie i
ziemi”, „Człowieczy los”, „Z wiatrem”). Śmiało można
powiedzieć, że wykonania „Ożeń się, Johnny” nie
powstydziłaby się sama Marlena Dietrich. Piątkowy koncert był
świetnie skonstruowany, a zapowiedzi stanowiły integralną część
każdej z piosenek. Wokalistka przefiltrowała te utwory przez swoją
wrażliwość i stworzyła z nich własną, intymną opowieść. Na
scenie towarzyszyli jej znakomici muzycy: Janusz Korczyk, Jarosław
Mitoraj i Arkadiusz Wiech. Brzmienie akordeonu pierwszego z nich
kojarzyło się z twórczością Astora Piazzolli lub piosenką
francuską (w „Skrzydlatym koniu” wspomina się Montparnasse),
drugi z artystów wzbogacał brzmienie swoją grą na basie, a
grający na gitarze klasycznej „Bombel” jest autorem wszystkich
aranżacji (melodia „Z wiatrem” przywodzi na myśl utwory
Leonarda Cohena). Owacja na stojąco – w pełni zasłużona.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz