25 września miała miejsce kolejna odsłona autorskiego projektu Basi Wójcik-Wiktorowicz „Pisklaki w reflektorach”. Zajęcia prowadziła Monika Adamiec – pełna pozytywnej energii osoba wielu talentów (reżyseruje, śpiewa, jest aktorką i instruktorem teatralnym). Wśród uczestniczek były zarówno takie, które brały udział w poprzednich edycjach, jak i debiutantki. Podobnie było ze stopniem teatralnego zaawansowania oraz oczekiwaniami (z jednej strony ogólne, czyli poszukiwanie inspiracji, z drugiej szczegółowe – pisanie scenariuszy).
Monika Adamiec zaprosiła uczestniczki na wyprawę w świat dźwięków. Leżąc na podłodze z zamkniętymi oczami, panie miały za zadanie skupić się na odgłosach, dobiegających z sali teatralnej i spoza niej, by później stworzyć z nich historię. Niesamowite, jak te same dźwięki (kroki, stukot krzesła, ziewanie) mogą wywoływać różne, nierzadko bardzo odległe skojarzenia – od wizyty u babci i poranka na wsi po zagładę dinozaurów oraz cichą zbrodnię.
Nie zabrakło ćwiczeń aktorskich, które można wykorzystać w pracy z dzieckiem. Było chodzenie i bieganie po całej sali, a kontekst determinował rodzaj ruchu – zapadanie się w piasku, poruszanie się po tafli lodu lub, dla odmiany, metalowej płycie, rozgrzanej jak piec hutniczy.
Niezwykle inspirujące było ćwiczenie, zatytułowane „Idą goście na wystawę”. Trzeba było wykazać się nie lada refleksem, by w sekundę przestać normalnie chodzić i zmienić się w dinozaura, kaczkę, turlającą się beczkę, piłkę, samochód rajdowy, koparkę, węża, grzeczne i niegrzeczne dziecko, rybę oraz gwiazdę filmową.
„Stopklatka” stanowiła ćwiczenie na intuicję – chodziło o wyrażenie za pomocą gestu i mimiki emocji, stanu. Okazało się, że łatwo pokazać złość, miłość, kamień, mamę albo zatłoczony tramwaj, ale w jaki sposób zilustrować tak abstrakcyjne pojęcie, jak poświęcenie?
Pojawił się także blok ćwiczeń, dotyczący emisji dziecięcej. Była więc piosenka, w trakcie której trzeba było maszerować, głośno śpiewać, jednocześnie ilustrując ruchem to, o czym mowa, indiańskie okrzyki oraz zadania, zatytułowane „Mysz myje dom” i „Mysz przyjmuje gości” - lokalem gryzonia były nasze usta, a nim samym – język. Podczas pokazywania za pomocą jamy ustnej pierogów ruskich, pieczeni oraz otwierania i zamykania piekarnika śmiechu było co niemiara.
Monika Adamiec udzielała praktycznych wskazówek, ostrzegała także przed zagrożeniami. Polecała książki, które ją inspirują (autorstwa m. in. Danuty Wawiłow, Joanny Furgalińskiej i Edwarda Leara), pokazywała również, w jak prosty sposób można stworzyć kostium, rekwizyt, instrument oraz lalkę teatralną. Baniak po wodzie mineralnej stawał się bębnem, a opakowanie z bombonierki z naciągniętymi na nie gumkami recepturkami brzmiało jak gitara basowa. Okazało się, że z najzwyklejszej w świecie chusteczki higienicznej można zrobić baletnicę oraz pięknego łabędzia (kiedy lalki zaczęły się poruszać w niebieskim świetle przy dźwiękach utworów Erika Satie, przypominało to słynną scenę z „Podwójnego życia Weroniki”). Swoją wiedzą i doświadczeniem dzieliła się także obecna na warsztatach Elżbieta Gorzka-Kmieć, która pracującym nad spektaklami uczestniczkom udzielała konsultacji reżyserskich. W piątek w trakcie sześciogodzinnych zajęć uczestniczki otrzymały w formie wspaniałej zabawy olbrzymi zastrzyk inspiracji. Pokonywały także swoje ograniczenia, przełamywały opory i odkrywały zdolności, z których dotychczas nie zdawały sobie sprawy.