niedziela, 27 września 2020

"Pisklaki w reflektorach" - spotkanie pierwsze

 

 25 września miała miejsce kolejna odsłona autorskiego projektu Basi Wójcik-Wiktorowicz „Pisklaki w reflektorach”. Zajęcia prowadziła Monika Adamiec – pełna pozytywnej energii osoba wielu talentów (reżyseruje, śpiewa, jest aktorką i instruktorem teatralnym). Wśród uczestniczek były zarówno takie, które brały udział w poprzednich edycjach, jak i debiutantki. Podobnie było ze stopniem teatralnego zaawansowania oraz oczekiwaniami (z jednej strony ogólne, czyli poszukiwanie inspiracji, z drugiej szczegółowe – pisanie scenariuszy).  

Monika Adamiec zaprosiła uczestniczki na wyprawę w świat dźwięków. Leżąc na podłodze z zamkniętymi oczami, panie miały za zadanie skupić się na odgłosach, dobiegających z sali teatralnej i spoza niej, by później stworzyć z nich historię. Niesamowite, jak te same dźwięki (kroki, stukot krzesła, ziewanie) mogą wywoływać różne, nierzadko bardzo odległe skojarzenia – od wizyty u babci i poranka na wsi po zagładę dinozaurów oraz cichą zbrodnię.

Nie zabrakło ćwiczeń aktorskich, które można wykorzystać w pracy z dzieckiem. Było chodzenie i bieganie po całej sali, a kontekst determinował rodzaj ruchu – zapadanie się w piasku, poruszanie się po tafli lodu lub, dla odmiany, metalowej płycie, rozgrzanej jak piec hutniczy.

Niezwykle inspirujące było ćwiczenie, zatytułowane „Idą goście na wystawę”. Trzeba było wykazać się nie lada refleksem, by w sekundę przestać normalnie chodzić i zmienić się w dinozaura, kaczkę, turlającą się beczkę, piłkę, samochód rajdowy, koparkę, węża, grzeczne i niegrzeczne dziecko, rybę oraz gwiazdę filmową.

„Stopklatka” stanowiła ćwiczenie na intuicję – chodziło o wyrażenie za pomocą gestu i mimiki emocji, stanu. Okazało się, że łatwo pokazać złość, miłość, kamień, mamę albo zatłoczony tramwaj, ale w jaki sposób zilustrować tak abstrakcyjne pojęcie, jak poświęcenie?

Pojawił się także blok ćwiczeń, dotyczący emisji dziecięcej. Była więc piosenka, w trakcie której trzeba było maszerować, głośno śpiewać, jednocześnie ilustrując ruchem to, o czym mowa, indiańskie okrzyki oraz zadania, zatytułowane „Mysz myje dom” i „Mysz przyjmuje gości” - lokalem gryzonia były nasze usta, a nim samym – język. Podczas pokazywania za pomocą jamy ustnej pierogów ruskich, pieczeni oraz otwierania i zamykania piekarnika śmiechu było co niemiara.

Monika Adamiec udzielała praktycznych wskazówek, ostrzegała także przed zagrożeniami. Polecała książki, które ją inspirują (autorstwa m. in. Danuty Wawiłow, Joanny Furgalińskiej i Edwarda Leara), pokazywała również, w jak prosty sposób można stworzyć kostium, rekwizyt, instrument oraz lalkę teatralną. Baniak po wodzie mineralnej stawał się bębnem, a opakowanie z bombonierki z naciągniętymi na nie gumkami recepturkami brzmiało jak gitara basowa. Okazało się, że z najzwyklejszej w świecie chusteczki higienicznej można zrobić baletnicę oraz pięknego łabędzia (kiedy lalki zaczęły się poruszać w niebieskim świetle przy dźwiękach utworów Erika Satie, przypominało to słynną scenę z „Podwójnego życia Weroniki”). Swoją wiedzą i doświadczeniem dzieliła się także obecna na warsztatach Elżbieta Gorzka-Kmieć, która pracującym nad spektaklami uczestniczkom udzielała konsultacji reżyserskich. W piątek w trakcie sześciogodzinnych zajęć uczestniczki otrzymały w formie wspaniałej zabawy olbrzymi zastrzyk inspiracji. Pokonywały także swoje ograniczenia, przełamywały opory i odkrywały zdolności, z których dotychczas nie zdawały sobie sprawy.

piątek, 24 lipca 2020

Warsztaty teatralne - dzień piąty


Ostatni dzień zajęć rozpoczęliśmy od rozgrzewki. Rozruszane zostały szyja, barki, biodra, kolana i kostki. Po rozgrzaniu kończyn przyszedł czas na aparat mowy. Dzieci mierzyły się w łamańcami językowymi, a w sali teatralnej zaroiło się od szeleszczących głosek. Nie zabrakło masażu przy dźwiękach Mozarta – zarówno rękawicami sensorycznymi, jak i woreczkami (ćwiczenie o nazwie „Pralnia”). Następnie uczestnicy, jedynie za pomocą gestów, starali się zobrazować czytane na głos opisy snów (historie opowiadały między innymi o pobycie na obcej planecie, wspinaczce po niezwykle wysokich schodach i spotkaniu z UFO). Ćwiczeniem pantomimicznym było także wykonywane w parach zadanie o mówiącej wszystko nazwie „Rzeźba i rzeźbiarz”. Na finał tradycyjnie zabrzmiał utwór "September".



Warsztaty teatralne - dzień czwarty


W trakcie czwartkowych zajęć było miejsce zarówno na „Taniec części ciała” (w rytm przeboju „Dancing Queen”), jak i na masaż rękawicami sensorycznymi przy dźwiękach 21. koncertu fortepianowego W. A. Mozarta (wybór muzyki był nieprzypadkowy, melodie autorstwa austriackiego kompozytora działają stymulująco na mózg). Bogato reprezentowane były również ćwiczenia pantomimiczne: przejście przez strumyk po kamieniach, spacer po oblodzonej drodze, noszenie tacy ze szklankami, chodzenie po polu minowym, przejście wąską drogą (z obu stron przepaść, a środkiem idą ludzie), wspinanie się na skałę, wiązanie krawata, nawlekanie igły na nitkę, otwieranie prezentu oraz próba schwytania i zapakowania do worka jadowitego węża. Prawdziwy podziw budzi, w jak kreatywny sposób każdy z uczestników potraktował to zadanie. W czwartek pojawiły się także ćwiczenia, które dzieci same zaproponowały.



Warsztaty teatralne - dzień trzeci


Środowe zajęcia rozpoczęły się tradycyjnie od poprowadzonej przez Kasię rozgrzewki. Głowa, szyja, biodra, kolana – żadne partia ciała nie została pominięta. Następnie przyszła pora na ćwiczenie o nazwie „Nietypowe powitanie” - witali się ci, którzy tego dnia pili wodę, herbatę, jedli na śniadanie płatki i jechali samochodem. Śmiechu było co niemiara w trakcie kolejnego działania – dzieci witały się za pomocą… części ciała (kolan, pleców, łokci itd.). Ciała uczestników odgrywały także ważną rolę w innym ćwiczeniu, gdzie kolejne części ciała „ożywały” i żyły swoim własnym życiem (ręka, noga, brzuch, a nawet język), a po chwili tańczyło już całe ciało. Podobnie, jak miało to miejsce w ciągu dwóch minionych dni w ruch poszły rękawice sensoryczne (a wszystko to przy dźwiękach muzyki relaksacyjnej i szumu morskich fal).




Warsztaty teatralne - dzień drugi


Wtorek rozpoczął się tradycyjnie od rozgrzewki aparatu mowy: było zwijanie języka w trąbkę, wydawanie ustami odgłosu stukotu końskich kopyt o bruk, naśladowanie końskiego parskania i liczenie zębów językiem. Pojawiły się takie ćwiczenia, jak „Rama”, „Lustro” czy „Dyrygent i chór”. W pierwszym z nich – z udziałem tytułowego rekwizytu - uczestnicy pozowali, tworząc wymyślony przez siebie obraz. Były więc dzieła, które można by nazwać „Hawajska tancerka”, „Kawaler z kotem” i „Pan z gazetą”. W „Dyrygencie i chórze” natomiast, ćwiczeniu na mięśnie przepony, dzieci, zgodnie z gestami Kasi, raz ciszej, raz głośniej powtarzały słowa wyliczanki „Siała baba mak”. Kasia zaproponowała ćwiczenia na refleks (jak najszybsze odrzucenie do drugiej osoby kolorowego woreczka i powiedzenie jego koloru) i koordynację ruchową (chodzenie po dyskach sensorycznych z woreczkami w obu dłoniach i na głowie). Pojawiło się także działanie o nazwie, zapożyczonej ze skeczu Monty Pythona, polegające na tym, że każdy z uczestników musiał wymyślić sobie specyficzny krok. Chodzili więc po scenie między innymi lunatyk, tyranozaur i zombie. Podobnie, jak poprzedniego dnia, pisk radości wywołało pojawienie się rękawic sensorycznych. Zwieńczeniem wtorkowych zajęć były, podobnie, jak w poniedziałek, pląsy w rytm piosenki zespołu Earth, Wind & Fire.






Warsztaty teatralne - dzień pierwszy


Pierwszego dnia warsztatów teatralnych dla dzieci autystycznych z Grupą „Niebieskie Żarówki”, prowadzonych przez Kasię, w ramach rozgrzewki mięśni twarzy pojawiły się ćwiczenia, znane doskonale z „Lata Niebieskich Żarówek”: malowanie ust od środka językiem czy masaż piąstkami policzków i czoła. Jednak trzon zajęć stanowiły działania, związane ze zmysłami, dlatego też wykorzystaliśmy rękawice, stworzone przez Julię, plansze autorstwa Kasi oraz kolorowe dyski. Rękawice sensoryczne w trakcie odbywającego się w parach rodzic-dziecko masażu zrobiły prawdziwą furorę. Jeśli chodzi o plansze, to niesamowite, jak rozmaite skojarzenia mogą wywoływać posiadające różne faktury zwyczajne przedmioty, kiedy człowiek zamknie oczy i posługuje się jedynie zmysłem dotyku. Papier ścierny przypomina wówczas elektryczny pilnik do stóp, patyki – poroże jelenia albo szprychy w rowerze, sztuczne futerko – sierść lamy lub alpaki albo pokrowce na siedzenia w samochodzie. Kapsle stają się foremkami do muffinek, gąbki do naczyń – poduszeczkami na igły, podkładki pod meble – klawiaturą komputera i kalkulatora lub podeszwą traperów, zastygnięty klej na gorąco – obrusem albo pajęczyną, a sklejone ze sobą kolorowe słomki – fletnią Pana lub dmuchanym materacem. W trakcie spacerów po dyskach sensorycznych dzieci bezbłędnie odgadywały umieszczone na nich kształty, nie zabrakło stymulacji dotykowej również bez rękawic (różne rodzaje masażu: „igiełki”, „pajączki”, „karate”, „ugniatanie ciasta”). Do zmysłów odwoływało się również inne z ćwiczeń – dzieci w zamkniętymi oczami wsłuchiwały się w odgłosy z sali i te, dobiegające z zewnątrz, by po chwili powiedzieć, co słyszały. Na koniec miał miejsce taniec radości w rytm przeboju „September”.




piątek, 17 lipca 2020

Warsztaty edukacyjno-plastyczne - dzień piąty


Warsztaty edukacyjno-plastyczne, prowadzone przez Fundację „Koty z Kociej”, odbywały się w ramach zadania publicznego Jaworzno Miasto Kotów III na zlecenie Urzędu Miasta w Jaworznie. Nic więc dziwnego, że ostatniego dnia zajęć temat prac brzmiał właśnie „Jaworzno Miasto Kotów”. Dzieci pracowały zarówno zespołowo, jak i indywidualnie, używając wszystkich technik, znanych z poprzednich czterech dni. W rezultacie kartony zapełniły się miejscami, które bez trudu rozpozna każdy mieszkaniec naszego miasta, mimo iż niektóre z nich – stosownie do tematu – zmieniły nieco swoje pierwotne nazwy. Połączenie różnych technik, a więc i faktur dało niesamowity efekt.