poniedziałek, 30 kwietnia 2018

"Pisklaki w reflektorach" po raz kolejny

Kolejna edycja autorskiego projektu Basi rozpoczęła się 5 marca zajęciami z Elżbietą Gorzką-Kmieć. Dotyczyły one kwestii, związanych ze scenariuszem w teatrze dziecięcym. Autorka "Piratów", "Urodzin Czerwonego Kapturka" czy "Wróbelka" już na wstępie podkreśliła, że w pracy z dziećmi najważniejsze jest określenie wyraźnych granic. Z młodym aktorem trzeba umówić się na sygnał i w zależności od tego, czy wykonawca jest słuchowcem, wzrokowcem czy kinestetykiem, za każdym razem będzie on inny. Może być to odliczanie, klaśnięcie czy dzwonek, znakomicie sprawdza się także pacynka z pozytywką. Nigdy nie należy podnosić głosu. Warto pamiętać również o nagrodzie (żółty klocek może symbolizować złoty medal). Autorka "Królewny Śnieżki i pięciu krasnoludków" zaproponowała uczestniczkom różne rodzaje ćwiczeń. Przenoszenie w duecie gazet bez użycia dłoni sprzyja bliskości i rozluźnieniu, "Potwory" uczą współpracy grupowej, wcielanie się w rolę chomika, pilnującego swoich skarbów - refleksu, a działania z liną - kreatywności. Bardzo ważna jest także rozgrzewka, stąd takie ćwiczenia, jak "Bomba" czy "Rakieta". Ostatnie tego dnia zadanie, w trakcie którego jedna z uczestniczek wcielała się w rolę sklepikarza, chcącego sprzedać... krokodyla (pozostałe panie były klientkami), za sprawą improwizacji zaprowadziło uczestniczki w rejony, które zaskoczyły nie tylko je same, ale i autorkę "Dobrego uczynku skrzatów".

14 marca prowadzone przez siebie zajęcia Paweł Sowa rozpoczął od pytań o dotychczasowe doświadczenia i oczekiwania. Nie zabrakło działań fizycznych (m.in. pompko-brzuszki czy leżenie krzyżem i powtarzanie "siała baba mak") oraz ćwiczeń dykcji (wierszyki o tacie, czytającym cytaty z Tacyta, perypetiach Szczepana Szczygła z Górnych Bystrzyc, trzech cytrzystkach z wytrzeszczem oczu i trzech Czechach, idących ze Szczebrzeszyna do Szczecina). Przekornie - wszak warsztaty dotyczyły pracy z głosem - reżyser "Teraz wszystko robią z betonu", "Dziób w dziób" i "Kto tam?" zaproponował ćwiczenie, polegające na przejściu przez scenę w milczeniu (rodzaj postaci miał określać jedynie ruch). W efekcie zobaczyliśmy złodzieja, zakonnicę, miłośniczkę zakupów i Charliego Chaplina.

Finałowym (25 kwietnia) akcentem tej edycji były poprowadzone przez Basię warsztaty, poświęcone scenografii w spektaklu dla dzieci. Prowadząca jako najlepszy strój dla wykonawców polecała czarne legginsy i czarną koszulkę, ale zaznaczyła, że nie jest to dogmat. Przypomniała, że kostium musi być przede wszystkim wygodny. Dziecko musi czuć się w nim swobodnie, a nie zastanawiać co chwilę, czy jakiś element nie odpadnie (należy wystrzegać się tektury). Powinno się także unikać malowania twarzy (w myśl zasady „mniej znaczy więcej”). Podobnie sytuacja wygląda z maskami - mimika jest bardzo istotna, głos powinien docierać do widzów. Należy wystrzegać się dosłowności. Aktor, grający bociana, wcale nie musi mieć dzioba, który może się przekrzywić, odpaść albo zrobić komuś krzywdę. Podobnie odtwórczyni roli lisa może wystąpić w czarnym stroju, mając na szyi jedynie rudy szalik z frędzlami, będący na przykład kitą. O przestrzeni trzeba myśleć nie tylko płasko, ale także w głąb i wzwyż – sytuacja będzie bardziej atrakcyjna dla widza, jeśli akcję rozegramy na przykład na trzech różnych poziomach: podłodze, krześle i drabinie. Warto również łączyć plany (z przodu sceny mamy tzw. żywy plan, a w głębi – teatr miniaturowy). Co do ruchu - jeśli na scenie mamy gonitwę, jak ognia należy unikać biegania w kółko (najlepiej niech to będą różne kierunki).
Warto pamiętać o kubiku, który jest przedmiotem, stwarzającym nieograniczone możliwości scenograficzne. Najlepsze są jednak proste rekwizyty: drabiny, krzesła, kije, szczotki, miski, sznurki, poduszki, chustki. Znakomicie sprawdzają się także takie przedmioty, jak stare gazety, szary papier, fizelina, agrowłóknina, koce termiczne, pianka pod panele, folia malarska i tiul. Należy ograniczyć ilość użytych materiałów (3-4 rodzaje struktur materiałowych). Drzewo na scenie może być zarówno palem, owiniętym szarym papierem, jak i parasolką na stojaku, z której zwisają zielone, jednorazowe reklamówki lub kartki z zielonymi odciskami dłoni. Po części teoretycznej przyszedł czas na praktykę. Uczestniczki, mając do dyspozycji m.in. pastele, klej do styropianu i błyszczący papier samoprzylepny stworzyły na scenie kostiumy dla bohatera wiersza Juliana Tuwima "Słoń Trąbalski" i jego żony. 


czwartek, 19 kwietnia 2018

Casting

"Czas nas uczy pogody", "Dni, których nie znamy", "Mamona", "W dobrą stronę" czy "Wstaję" - to tylko niektóre z piosenek, dobiegających w poniedziałek zza drzwi naszej sali teatralnej. 16 kwietnia w naszym Teatrze miał miejsce casting do widowiska "Sztuka mi nie wystarcza" (autorką scenariusza i reżyserem jest Ewa Sałużanka), którego premiera odbędzie się w Dniu Narodowego Święta Niepodległości. Jurorzy poszukiwali osób uzdolnionych wokalnie, aktorsko i ruchowo, więc kandydaci mieli za zadanie przygotować fragment tekstu (wiersz lub proza), piosenkę z polskimi słowami i układ choreograficzny. Z racji charakteru widowiska recytowano "Polskę" i "Pieśń o żołnierzach z Westerplatte" K. I. Gałczyńskiego, śpiewano "Biały krzyż", "Syberiadę" i "Miasto", ale nie tylko. Zabrzmiały także takie piosenki, jak "Czy ten pan i pani", "O mnie się nie martw", przebój Violetty Villas "Józek" czy "Szyba" z musicalu "Metro". Jeśli chodzi o poezję, w poniedziałkowe popołudnie usłyszeliśmy mniej znany wiersz Zbigniewa Herberta "Piosenka o zamieraniu", "Elzę" Louisa Aragona, "Ździebełko-Ciepełko" Jonasza Kofty, "Dobrą radę" Andrzeja Waligórskiego, "Wędrówkę" Danuty Wawiłow, "Na zdrowie" i "Tren XI" Jana Kochanowskiego, "Sonet" Adama Asnyka oraz "Bajeczkę o osiołku" Aleksandra Fredry. Co do prozy, rozpiętość była ogromna: od "Oskara i pani Róży" Erica-Emmanuela Schmitta i "Pompona w rodzinie Fisiów" Joanny Olech, skończywszy na "Dzienniku panicznym" Rolanda Topora. Tańczono natomiast do takich przebojów, jak "Sorry" Halsey i "Someone Like You" Adele. 21 śmiałków musiało również zmierzyć się z zadaniami, jakie postawili przed nimi jurorzy. Kandydaci mieli przekonać jury, że za drzwiami sali teatralnej szaleje pożar, tupać niczym rozzłoszczone dziecko, za pomocą tekstów, które przygotowali, wyrażać rozmaite intencje, zaimprowizować monolog na zadany temat i, przechodząc bez słów przez scenę, wcielić się w rolę księżniczki i żebraczki lub trzech krasnoludków. Kto wystąpi w listopadowym widowisku? We wtorek wszystko będzie jasne.

poniedziałek, 16 kwietnia 2018

Wspaniali rodzice


Kiedy spojrzymy na zdjęcia, widzimy radość i satysfakcję nie tylko z grania, ale także z chwil, które czekały zespół Groszki tuż po kolejnym spektaklu, zagranym 15 kwietnia w niedzielne popołudnie. Dlaczego był taki nadzwyczajny? A to dlatego, że Grupa Teatralna Groszki świętowała właśnie nieoczekiwane osiągnięcie: pierwszą nagrodę na Rybnickim Dziecięcym Festiwalu Teatralnym "Przestrzeń Wyobraźni". Jako grupa z zaledwie pięcioletnim stażem stanęliśmy do rywalizacji z doświadczonymi teatrami dziecięcymi. Tym razem okazało się, że to nasz spektakl "Piraci" ogromnie porywa publiczność. Na tablicy festiwalowej, gdzie można było zamieszczać opinie, roiło się wręcz od pochwał i zachwytów. Festiwal sprzyjał temu, bo dobra atmosfera rozprzestrzeniała się już od wejścia. Nigdy nie nastawiamy się na nagrody, dlatego też zawsze dobrze się bawimy, gdy nie ma presji stanięcia na podium. Potoczyło się jednak dodatkowo sprzyjająco - nie dość, że nagroda, to jeszcze pierwsza! Tryumf ten postanowili uświetnić rodzice. Mama Gosi - Olga Tulej - zrobiła zaskakujący i przy okazji PYSZNY tort! Przyjrzyjcie się, proszę, jaki jest wymowny! Piętnaście postaci w kotle to cytat, choć ciut przerysowany (pochodzi z naszego scenariusza). Bohaterowie bowiem, będąc na bezludnej wyspie, natrafiają na wygłodniałych kanibali. Zaś tutaj, przy torcie, każdy mógł odszukać i skonsumować swojego ludzika! Za pizzę i sponsorów od wypełniania naszych brzuszków odpowiadał tata Emmy - Łukasz Michael. Wiele zawdzięczamy rodzicom dzieci naszego zespołu. Są z nami i bardzo nas wspierają. To są naprawdę wspaniali rodzice! 







Nasi tam byli!

Nasz Teatr - w osobach Kasi i Basi - został zaproszony do wzięcia udziału w III NieKongresie Animatorów Kultury, który odbył się w Poznaniu w dniach 9-11 kwietnia. Jego celem jest m.in. stworzenie nowego stylu opowiadania o animacji kultury i to, by animatorzy przemówili własnym językiem. Tej edycji (dwie poprzednie miały miejsce kolejno w Warszawie i Libiążu) przyświecało hasło "Siła współpracy", a zapoczątkowała ją otwarta debata pod takim właśnie tytułem, dotycząca relacji między "kulturotwórcami" i samorządowcami. Przedstawiciele władz lokalnych podpisali także Samorządową Kartę dla Kultury, określającą zasady współpracy między animatorami a włodarzami i wskazującą na płynące z tego obustronne korzyści. W trakcie tych trzech dni odbywały się projekcje filmów, pokazy spektakli i oprowadzenia kuratorskie, ale trzon stanowiły warsztaty, a spektrum poruszanych tematów było bardzo szerokie. Czy animator jest artystą czy rzemieślnikiem? Jaki jest sens ewaluacji? Czy i kiedy konflikt w zespole może stanowić wartość? W jaki sposób zorganizować festyn, by bawił, uczył, integrował i inspirował? Jaką rolę w społeczności lokalnej pełni muzeum, biblioteka czy dom kultury? Jak stworzyć relację z publicznością? Czy istnieje sztuka poza galerią? W jaki sposób pracować z wolontariuszami? Jak włączyć w obieg kultury cudzoziemców i osoby z niepełnosprawnością wzroku? W jaki sposób instytucje kultury funkcjonują na wsiach i w małych miastach i czy animacja może stać się narzędziem zarządzania zmianą społeczną? W trakcie trzech kwietniowych dni szukano odpowiedzi na wyżej wymienione pytania, a czas, spędzony w Poznaniu, zaowocował wymianą doświadczeń i znalezieniem nowych inspiracji.