Dotychczasowe realizacje „Wdów” były do siebie w gruncie rzeczy
dość podobne. Reżyserzy wystawiali ten dramat Sławomira Mrożka
zgodnie z didaskaliami, napisanymi przez autora. Spektaklu takiego
jak nasz nie zrobił jeszcze nikt. Kamil Bzukała uważnie wczytał
się w okoliczności powstania tekstu i znalazł klucz do
interpretacji tej sztuki, a także bezbłędnie rzecz obsadził.
Joanna „Skała” Skalińska (Pierwsza Wdowa) i Melania Jura (Druga
Wdowa) są rozkoszne jako nie szczędzące sobie wzajemnych
złośliwości bohaterki. Słuchając ich wymiany zdań, zapominamy,
że jesteśmy w teatrze. Czujemy się tak, jakbyśmy byli w
prawdziwej kawiarni, autobusie lub na przystanku. W przedstawieniu,
granym wczoraj, nastąpiły zmiany obsadowe. W rolę Kelnera, którego
na premierze grał „Bzyku”, 17 października wcielił się
Andrzej Wachowiak, dzięki któremu spektakl nabrał nowych kolorów.
Kamil Bzukała natomiast zagrał Pana Pierwszego, którego od
pierwszej sceny definiuje kostium (kapitalnie skontrastowany z Panem
Drugiem – w tej roli Kacper Staszek). Jest jeszcze Trzecia Wdowa
(Klara Grelowska) – tajemnicza, milcząca nieznajoma. Kim jest?
Rozwiązanie tej zagadki pozostawiam widzom.
Są
w tym spektaklu piękne kostiumy, fantazyjne rekwizyty, wspaniała
scenografia, niesamowita charakteryzacja, znakomita ścieżka
dźwiękowa, pełniące ważną rolę światło (podkreślające
efekt „teatru w teatrze”), pomysłowa choreografia (scena bójki)
i bardzo dobre zagospodarowanie całej przestrzeni sceny. Czegóż
chcieć więcej?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz