niedziela, 4 listopada 2018

Spotkania Teatralne - dzień piąty

Maciej Wojtyszko to teatralny specjalista od biografii - pisał już m.in. o Michale Bałuckim ("Całe życie głupi"), spotkaniach Sławomira Mrożka z Witoldem Gombrowiczem ("Dowód na istnienie drugiego"), Stanisława Wyspiańskiego z Józefem Piłsudskim ("Chryje z Polską"), Karola Marksa z Fryderykiem Engelsem ("Narodziny Fryderyka Demuth") i Katarzyny Wielkiej z Denisem Diderotem ("O rozkoszy"). "Bóg, ja i pieniądze" - tytuł monodramu autorstwa Macieja Wojtyszki zawiera tylko kilka tematów, które zostają poruszone w spektaklu, a każdy z nich mógłby stanowić materiał na kolejne przedstawienie. Maria w dziesięciu scenach-rozmowach z panią Elą z warzywniaka, wspomina życie w PRL-u (występy w studenckim teatrze, wakacje w Bułgarii), ale opowiada także o tym, co tu i teraz: niełatwej doli nauczyciela, polskiej słabości do alkoholu, postrzeganiu osób starszych, związanych z wiekiem chorobach, tragicznych weekendach na polskich drogach, mierzeniu się z rolą teściowej oraz babci. Każda z sekwencji zawiera bardzo wyraźną puentę, a cała ta słodko-gorzka mieszanka podlana jest typowym dla tego autora erudycyjnym sosem i budującą nastrój muzyką Bolesława Rawskiego (mam tu na myśli zwłaszcza opowieść o Wigilii oraz scenę finałową).

Hanna Bieluszko w roli emerytowanej nauczycielki jest niezwykle wiarygodna. Wierzy się jej, gdy bohaterka żartuje z wyglądu synowej lub stwierdza, że za czas spędzony na długich przerwach powinni jej przyznać Virtuti Militari. Mamy świadomość, że wie, o czym mówi, gdy recytuje fragment "Podziękowania" Wisławy Szymborskiej, "Przesłania Pana Cogito" Zbigniewa Herberta lub sonetu Mikołaja Sępa-Szarzyńskiego, wspomina o Tadeuszu Boyu-Żeleńskim, Konfucjuszu czy Świętym Augustynie. Kibicujemy jej, gdy rozkwita pod wpływem uczucia i współczujemy w finale. Wielka rola w ważnym przedstawieniu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz