piątek, 2 listopada 2018

Spotkania Teatralne - dzień trzeci

Trzeci dzień Spotkań Teatralnych upłynął również pod znakiem lokalnych akcentów. Na scenie Sali Teatralnej w swoim spektaklu dyplomowym zaprezentowali się studenci krakowskiej Szkoły Aktorskiej SPOT - wśród nich Joanna Płonka i Kamil Bzukała, muzykę skomponował natomiast Aleksander Brzeziński. Próżno szukać dramatu "Miłość szuka mieszkania" Jerzego Jurandota w "Komediach" z roku 1974 - rzecz ukazała się dopiero cztery lata temu. Wówczas sięgnął po ten wystawiany w czasie wojny tekst Jan Naturski i Teatr Ekipa (na grudzień planowana jest premiera w nieco zmienionej obsadzie w Teatrze WARSawy).

Dużo w krakowskim przedstawieniu krzyków, biegania i trzaskania drzwiami. Widz ma wrażenie, jakby oglądał "Mayday" albo "Wieczór kawalerski". I bardzo dobrze, i tak ma być, i o to chodzi. W końcu "Miłość szuka mieszkania" to komedia. Specyficzna, bo jej akcja dzieje się w getcie. Autor nie epatuje horrorem - tylko od czasu do czasu wzmianka o tyfusie, konfiturze z buraków czy godzinie policyjnej przypomina, gdzie się znajdujemy.

Ada w wykonaniu Zuzanny Batki wypada blado, ale nie ma w tym winy aktorki czy reżysera - ta postać po prostu tak została napisana (wierzy się natomiast w prawdziwość uczucia między bohaterką i jej mężem Mundkiem, granym przez Dominika Buksę). Zresztą, trudno wyjść zwycięsko z konfrontacji z temperamentną Stefcią (Magdalena Kuźnik). Warto wspomnieć, że bohaterki reprezentują odmienne charaktery, a aktorki - różne typy fizyczności. Rozkoszna, wprost do schrupania jest pełna ekspresji Sylwia Sokołowska jako Niusia, która szybciej mówi niż myśli. Od pierwszych sekund na scenie przykuwa uwagę Judyta Jakubińska w roli Gospodyni - bardziej wyciszona niż pozostali wykonawcy. Joanna Płonka jako panna Sara pojawia się tylko przez chwilę, ale ma możliwość zaprezentowania swoich możliwości wokalnych. "Bzyku" to prawdziwy żywioł - gra będącego nieustannie na lekkim rauszu pijaka Józia bez zataczania się czy bełkotania i autentycznie śmieszy. Zapamiętuje się także przebojową piosenkę, którą brawurowo wykonuje w duecie z Sylwią Sokołowską. Zapadają w pamięć role Macieja Pierzchały ("człowiek pracy", jeden z lokatorów Gospodyni) i Tomasza Zielińskiego (Zylberman), grane bez uciekania się do sposobów mówienia rodem ze szmoncesów.

 "Miłość szuka mieszkania" to świetnie zrobione przedstawienie. Z humorem, który wciąż bawi i finałem, który na długo zostaje w pamięci.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz