piątek, 17 listopada 2017

Orły, sokoły, herosy

Portier często jest pierwszą osobą, z którą styka się każdy wchodzący do Teatru Sztuk. W szatni odbierze od widza kurtkę lub płaszcz, wręczy numerek, sprzeda bilet i udzieli informacji (ci, którzy są u nas po raz pierwszy, często pytają, gdzie odbędzie się spektakl czy koncert). W sytuacji, gdy brak kamer, spełnia funkcję żywego monitoringu, pilnując, by nikt niepowołany nie kręcił się po budynku. Bywa, że toczy bój z naturą, usuwając lód ze schodów lub kosząc trawę, rosnącą bujnie niczym roślinność w prozie Brunona Schulza. Gdy aktorzy lub muzycy mają próby do późnych godzin wieczornych, on wychodzi z Teatru ostatni, sprawdziwszy uprzednio dokładnie, czy okna i drzwi są zamknięte, a światła zgaszone. Kiedy trzeba, poustawia krzesła, wymieni przepalone żarówki, naprawi cieknący kran.  To taki trochę superbohater - niestraszna mu wspinaczka po drabinie, by spod sufitu sali teatralnej usunąć scenografię, pozostałą po konkursie wokalnym, raz nawet uratował spektakl (mowa o Piotrze, grającym w ''Świście Ostatecznym'' Osiłka Chętnego). Nie mamy bufetu, więc portiernia stanowi - drugie po sekretariacie - centrum życia towarzyskiego. Jeśli, będąc u nas, usłyszycie, jak ktoś nuci przebój Franka Sinatry "Strangers in The Night", to wiadomo, że Piotr jest w pracy. Często można go zobaczyć, jak z długopisem w dłoni rozwiązuje krzyżówki (a dokładnie: jolki) na portierni. Człowiek z piłkarską przeszłością, zawsze uśmiechnięty, sypiący żartami jak z rękawa. Podobnie z upodobaniem przytaczający dwie pierwsze linijki refrenu utworu "Synu" Hasioka, droczący się żartobliwie z Kasią i Lucyną i podjadający precelki Przemek. Ci, którzy 3 listopada byli na wernisażu, mogli zobaczyć Kameralną w nowej odsłonie. Zmiany, które zaszły, to efekt pracy naszych portierów - orłów, sokołów, herosów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz