środa, 18 października 2017

Spotkania Teatralne - dzień czwarty

Na płycie "King" zespołu T. Love pod numerem ósmym znajduje się utwór "Pani z dołu", traktujący o tym, jak ta, która walczyła w sierpniu 1944 roku, musi walczyć o przeżycie w wolnej Polsce. Staruszka również jest bohaterką monodramu "Zofia". Anna Wakulik w swoim tekście nie opowiada jednak o tej, brała udział w powstańczym zrywie, ale o matce, której jeden syn zginął w okupowanej stolicy, a drugi, pięć lat później, z rąk UB na Koszykowej. 24 grudnia (symboliczny dzień) 1990 dziennikarka przeprowadza w domu opieki wywiad z 95-letnią Zofią Rodowiczową z domu Bortnowską. Jak zagrać bohaterkę, która, mijając na ulicy uśmiechnięte kobiety, życzy im, by ich dzieci umarły, bo jej nie żyją? W jaki sposób pokazać na scenie osobę, która nie ma siły wstać z łóżka, umyć włosów, obrać ziemniaków na obiad, nie popadając w banał? Małgorzata Pieńkowska w trwającym godzinę monodramie prezentuje całą paletę emocji - śmiech, płacz, złość, desperację, stupor - ale wszystko w odpowiednich proporcjach. Raz jest ciężarną matką, wybierającą imię dla syna, by za chwilę mówić o jego ekshumacji. Zapada w pamięć scena, w której matka "Anody" wyciera blat stołu, będący w tym momencie płytą nagrobną na Powązkach. Zofia w spektaklu w reżyserii Beniamina Bukowskiego staje się postacią uniwersalną, archetypiczną, z łatwością można w niej dojrzeć Barbarę Sadowską lub bohaterki reportażu Jacka Hugo-Badera "Madonny polskie". To kolejny wielki plus tego poruszającego monodramu.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz