piątek, 13 października 2017

Spotkania Teatralne - dzień pierwszy


XXVI edycję Spotkań Teatralnych zainaugurował nie jeden, a trzy spektakle. Kolejność przedstawień skomponowana była w bardzo przemyślany sposób. Rozpoczęło się spektaklem bez słów, później widzowie zobaczyli sceny z dwóch komedii Williama Szekspira, a końcowym akordem był pokaz warsztatowy przedstawienia, którego scenerię stanowił uzdrowiskowy bar.

Punktem wyjścia w "Kto tam?" w reżyserii Pawła Sowy, a w wykonaniu grupy ''Nazwa In Progress'' jest prosta sytuacja: bohaterkę, graną przez Marcelinę Michaj, w mieszkaniu odwiedzają rozmaici ludzie m.in. koleżanka (Julia Gajos), zbierająca datki do puszki wolontariuszka (Ewelina Talarek) oraz roztaczający - dosłownie - przed nią wizję zbawienia i potępienia ksiądz (Kacper Matusik). Ze sceny nie pada ani jedno słowo, co więc zostaje? Budowanie scenografii za pomocą światła, efekty dźwiękowe, muzyka, symbolika koloru, kostium i gest. Postaci pojawiają się na scenie tylko na chwilę, muszą więc być wyraziste i faktycznie, każda z nich jest zindywidualizowana. Spektakl, opierający się przede wszystkim na idealnym zsynchronizowaniu ruchu z dźwiękiem (dzwonek, kroki, otwieranie drzwi), wymaga ogromnego skupienia zarówno ze strony aktorów, jak i publiczności, a przedstawiona sytuacja urasta do rangi niemal beckettowskiej metafory. Druga część pokazuje, jak pomysłowo można potraktować na scenie rekwizyt - surrealistyczna opowieść o tym, jak nieoczywisty użytek można zrobić z tuby, to prawdziwy popis Aleksandry Grzesik, Kacpra Matusika i Michała Hrobaka.

Kamil Bzukała, odpowiedzialny za scenariusz i reżyserię drugiego spektaklu, wspólnie z młodzieżą z grupy ''Tartak'' wziął na warsztat ''Poskromienie złośnicy'' i ''Wesołe kumoszki z Windsoru''. W opowieści o Kasi i Petrucchiu skupił się na wątku Krzysztofa Okpisza i nie bez powodu zderzył go z perypetiami Falstaffa (obaj bohaterowie są obiektem żartu). W ustach młodych aktorów język Szekspira brzmi naturalnie, publiczność reaguje śmiechem na erotyczne językowe aluzje, przebieranki i to, co robi na scenie żarłok i pijak, grany przez Kacpra Staszka (imponująca sprawność fizyczna) - czegóż chcieć więcej?

Zwieńczeniem czwartkowego wieczoru była historia autorstwa Rafała Kumora, a wyreżyserowana przez Annę Gamrot. "Jeszcze nie umieramy, czyli rzecz o niespełnionych" to rzecz świetnie napisana i znakomicie zagrana. W spektaklu nie ma ani jednego momentu, w którym dałoby słyszeć się fałsz czy szelest papieru - od pierwszej do ostatniej minuty trzymamy kciuki za bohaterów i w napięciu śledzimy ich losy. W trakcie sceny, w której gwiazda piosenki Paula (Paulina Kaźmierczak) czyta list od matki (w tej roli Agnieszka Polityka), a monolog zmienia się w monodram, siedzący obok mnie widz, wzruszony, wycierał oczy chusteczką. Obdarzony fenomenalnym głosem Krzysztof Marciński - wcielający się w postać barmana, emerytowanego żołnierza Adama - jest rewelacyjny w scenie, w której udaje męża Gosi, a Zuzanna Gołas, grająca kelnerkę Zuzę, potwierdza, że wyciszona gra może mieć siłę krzyku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz