czwartek, 19 października 2017

Spotkania Teatralne - dzień piąty

Ostatni dzień Spotkań Teatralnych - podobnie, jak w ubiegłym roku - upłynął pod znakiem warsztatów. Zaczęło się od zajęć dla dzieci, prowadzonych przez Barbarę Wójcik-Wiktorowicz, a zatytułowanych "Kurtyna w górę". Trzon warsztatów stanowiła prezentacja multimedialna, za pomocą której prowadząca wyjaśniała różnice między teatrem dla dzieci, granym przez dorosłych (teatr lalkowy, teatr lalki i aktora, teatr dla najnajów) i spektaklami, przeznaczonymi zarówno dla dzieci, jak i rodziców, wykonywanymi przez dzieci (teatr szkolny). Pojawił się także quiz ze znajomości bajek, a uczestnicy warsztatów bez problemu rozpoznali na zdjęciach sceny z "Koziołka Matołka", "Kota w butach", "Calineczki" czy "Jasia i Małgosi". Zaczęło się jednak od sprawdzenia wiedzy młodych widzów, padały więc pytania o to, jak określamy podłogę w teatrze, zawieszone pod sufitem lampy i fotele, na których siedzi publiczność. Później przyszedł czas na zwiedzanie teatru. Dzieci miały okazję usiąść w garderobie (kolejne, po "reflektorach" i "charakteryzacji" słowo z dwoma "r"), zadzwonić teatralnym dzwonkiem, a także poczuć się przez chwilę jak prawdziwi aktorzy, wychodzący po spektaklu do ukłonów. Nie zabrakło również ćwiczenia dykcji (wierszyk o awanturze między gburem a szczurem). Jak podkreślała Barbara Wójcik-Wiktorowicz, teatr jest miejscem, w którym wszystko jest możliwe. To nasza niczym nieskrępowana wyobraźnia sprawia, że poduszki stają się wyspami, a krzesło koniem, wieżą lub morzem.

Pomysł na swoje tegoroczne warsztaty dla osób słabowidzących i niewidomych Zbigniew Wróbel zaczerpnął ze spektaklu Teatru Śląskiego "Terror". Czwórka uczestników miała podzielić się na oskarżycieli i obrońców systemu. Trwające ponad trzy godziny zajęcia wypełniła rozmowa, w której, oprócz głównego tematu, nie brakowało wątków teatralnych. Zuzanna Gołas, Krzysztof Marciński i Agnieszka Polityka, grający w "Jeszcze nie umieramy, czyli rzecz o niespełnionych" opowiadali, co czuli podczas spektaklu 12 października i wspominali pracę z Tobiaszem Bergiem nad "Powiekami snu", aktorskich wspomnień nie unikał też prowadzący warsztaty. Aktor Teatru Śląskiego opowiadał o swoich relacjach z tuzami katowickiej sceny, Bernardem Krawczykiem i Czesławem Stopką, wspominał także zabawną sytuację, jaka przydarzyła się Wiesławowi Sławikowi, gdy wspólnie grali na wyjeździe "Kikerikiste, czyli kukuryku na patyku". Zbigniew Wróbel zgodził się z Krzysztofem Marcińskim, że osoba niepełnosprawna wcale nie musi być jedynie bierna i skazana na pomoc innych. Jako przykład podawał mężczyznę bez nogi, który w swojej małej miejscowości, właściwie wsi, pracuje jako taksówkarz. Inny, który stracił obie nogi, wspólnie z kolegą-spawaczem, również niepełnosprawnym, robi rowery dla inwalidów. Uczestnicy wskazywali na udogodnienia (autobus, który za pomocą komunikatów głosowych informuje o kolejnych przystankach lub specjalne maty, pomagające znaleźć przejście dla pieszych), ale równocześnie zauważali, jak wiele jeszcze jest do zrobienia np. w sferze ochrony zdrowia.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz